Której poparcie spada.
Tak się zdarza. Program Nowoczesnej jest najbardziej odpowiedzialny, odnoszący się do głównych problemów Polski. Nowoczesna grupuje też nowych ludzi, bardzo potrzebnych w polskiej polityce. To nowa siła. Narodowcy u Kukiza reprezentują stare siły, a Partia Razem ma program bardzo groźny dla naszej gospodarki.
Opozycja czeka na powrót Tuska.
Przyjazd Tuska wywołał nie tylko irytację w obozie władzy, ale również w kręgach Krytyki Politycznej i Partii Razem. Irytował więc z jednej strony ugrupowanie narodowo-socjalne, po drugiej skrajnie socjalne. To kolejny sygnał, że trzeba odejść od bzdurnego rozróżnienia lewica-prawica.
Platforma proponuje po 500 zł na każde dziecko i 13. emeryturę, za co krytykuje ją Nowoczesna.
Partia, która aspiruje do przejęcia władzy, powinna przedstawić rachunki, szczególnie wtedy, gdy budżet miał duży deficyt i narasta dług państwa. W Niemczech czy Skandynawii partia, która nie przedstawi rachunków uzasadniających przedstawiane propozycję, jest odrzucana przez wyborców.
Panuje przekonanie, że ktoś, kto zaproponuje obcięcie 500+, przegra wybory.
Według mojego rozeznania nie ma żadnych naukowych podstaw, by twierdzić, że dzięki 500+ będzie więcej dzieci. Biorąc więc pod uwagę deklarowany oficjalnie cel, to wyrzucanie w błoto co roku 23 mld zł. Gdyby część tego wydać na sieci żłobków i przedszkoli, rezultaty prokreacyjne byłyby większe. Na dodatek ten program wprowadzany jest w życie w warunkach chwiejnych finansów państwa.
Chwiejnych? Przecież w 2016 r. deficyt sektora finansów publicznych wyniósł tylko 2,4 proc. PKB.
Sami pisaliście w „Rz", skąd taki rezultat. Jeżeli wydatki socjalne rosną, a inwestycje publiczne maleją, to pyrrusowe zwycięstwo. Nie można oceniać przyszłości na podstawie jednego kwartału. To rodzaj hochsztaplerki. Grecy aż do krachu mówili, że jest O.K.
PiS ma program Morawieckiego. Jak go pan ocenia?
To nie jest program, jeśli przez program rozumiemy coś fachowego, gdzie z jednej strony są realistyczne cele, a z drugiej fachowo dobierane środki. Łatwo deklarować, że Polska ma być mocniejsza, a inwestycje mają rosnąć. Tymczasem to, co robi PiS, jest sprzeczne z tymi celami. W programie kilkaset razy pada takie słówko-ogłupiacz jak „wspierać”. Działają one na emocje tej części społeczeństwa, która jest podatna na socjalno-nacjonalistyczne slogany. Trzeba konfrontować hasła „patriotyzmu gospodarczego” z tym, co rządzący faktycznie robią. Kompensata rozszerzona, zwiększanie władzy ludzi, którym nie można ufać, zwiększanie uprawnień aparatu skarbowego, partyjna kontrola nad służbami. To potęgowanie ryzyka dla prywatnych firm – i dla zwykłych obywateli.
Ale w środowiskach przedsiębiorców panuje przekonanie, że Morawiecki to racjonalna część ekipy rządowej, bo wyszedł z prywatnego biznesu i rozumie gospodarkę.
Przypomina mi to spekulacje z okresu socjalizmu po zmianach w Biurze Politycznym PZPR, gdy przychodził jakiś partyjny liberał. Ale nic z tego nie wynikało. Program Morawieckiego jest czysto PiS-owski.
Program Morawieckiego, większa kwota wolna od podatku, 500+ mają przecież wyrównywać szanse: wzmacniać Polskę B i doły społeczne.
500+ to zniechęcanie ludzie do pracy - dezaktywizacja zawodowa kobiet. Jakie to wyrównywanie szans, skoro rośnie rolę urzędników i polityków, wraz z nią ryzyko dla gospodarki? To jej dołowanie, które się pojawi po pewnym czasie, jeśli wcześniej nie odsuniemy PiS od władzy.
Hasło odsunięcia PiS budzi obawy o likwidację 500+.
Dlatego zamiast licytować się z PiS, jak to robi PO, opozycja powinna przedstawić opinii publicznej alternatywny program, który nie będzie podważał budżetu i w większym stopniu przyczyni się do tego, że młode pary będą chciały mieć dzieci.
To, co Morawiecki chce zrobić z oszczędnościami z OFE, to kupowanie głosów?
Kiedy PO zdecydowała o pierwszym skoku na OFE, ostrzegałem że to złamanie tabu, które przyczyni się do dalszych destrukcyjnych ruchów.
Co wobec tego zrobić z systemem emerytalnym?
Po pierwsze - nie szkodzić. Nie odchodzić od I filara, gdzie jest zdefiniowana składka, bo po obniżce wieku emerytalnego zafundujemy sobie kolejną falę destrukcji finansów publicznych. Trzeba też unikać takich pseudorewolucyjnych pomysłów jak np. emerytura obywatelska.
Spodziewa się pan nowego skoku na OFE? Jak mają postąpić prywatni właściciele firm nim zagrożonych?
Niech się zastanowią, czy chcą mieć politycznego właściciela i wyciągną z tego wnioski.
Co z polityka energetyczną? Szef Urzędu Regulacji Energetyki powiedział, że mamy tu już monopol państwa.
Trzeba tych, co tworzą monopole, odsunąć od władzy. Państwowy monopol w energetyce to droga do nakładania nowych podatków, które będą zawarte w wyższych cenach energii i które będą ratować kopalnie i zaprzyjaźnionych związkowców. Oczywiście pod hasłem suwerenności energetycznej, bo nasz węgiel to nasze bezpieczeństwo. Na szczęście ci działacze związkowi nie cieszą się większym poparciem ogółu społeczeństwa.
PiS inaczej to ocenia i ratując górnictwo kupuje spokój społeczny.
Jest powieść „Niebezpiecznie związki”. I są niebezpiecznie związki w polityce: związek partia polityczna – Kościół, czy partia polityczna – związki zawodowe. PiS ma oba: z Rydzykiem, reprezentującym moim zdaniem najbardziej antychrześcijański odłam Kościoła katolickiego, i ze związkiem „Solidarność”, który odgrywa destrukcyjną rolę w gospodarce.
Pan był w rządach, które współtworzyła Solidarność.
To była zupełnie inna Solidarność: Wałęsy, Mazowieckiego, Geremka, Kuronia...
Anny Walentynowicz, Lecha Kaczyńskiego, Andrzeja Gwiazdy...
...a dzisiaj Solidarność sPiSiała. Teraz to Solidarność Piotra Dudy, który zawarł pakt z Andrzejem Dudą i z PiS-em i stąd mamy destrukcyjne obniżenie wieku emerytalnego, a w kolejce czeka zakaz handlu w niedzielę. I milczenie „S” w sprawie „reformy” oświaty.
Czy rząd będzie musiał podnieść podatki, by zrealizować swoje zamierzenia przed wyborami?
Tu się kłania arytmetyka. Dopóki nie będzie 2+2=5, sprawa jest jasna: nadmierny deficyt plus w dłuższym terminie spowolnienie to podwyższenie podatków, co PiS będzie próbował robić w sposób ukryty. Rządzący mogą też dalej ciąć inwestycje. I iść w kierunku zwiększenia długu publicznego. W ramach PiS-owskiego repertuaru nie ma dobrego rozwiązania.
Pański zegar długu publicznego przekroczył bilion złotych. Czy byliśmy na to skazani?
Jeśli panowie pytają, czy Polska jest Grecją, bo takie jest fatum, odpowiem, że nie.
Rozmawiali Krzysztof A. Kowalczyk i Jacek Nizinkiewicz