Dlatego kluczowe znaczenie ma, na kogo przełożą się głosy Nowoczesnej, która bliska jest podzielenia losu „jednorazówek", czyli partii takich jak Ruch Palikota, czy Samoobrona, które po jednej kadencji rozsypały się w proch. – Wydaje się, że to już dla partii Ryszarda Petru równia pochyła – komentuje Flis. – Ale medycyna zna przypadki „cudowanego ozdrowienia".
Wszystko wskazuje na to, że walczyć o tę polityczną schedę będzie głównie Platforma Obywatelska, która wyraźnie jest w uderzeniu. Jeśli ugrupowaniu nie zaszkodzi szorstka przyjaźń Schetyny i Tuska i niechęć do podawania sobie nawzajem piłek – Platforma nie powinna stracić korzystnego trendu.
Wie o tym zresztą lider tej partii, który mimo, że nie ustawia się z Donaldem Tuskiem w świetle kamer, to chętnie grzeje się w jego cieple, skrzętnie licząc punkty, które szef RE zarabia dla PO. IBRIS zapytał także badanych o to, czy rząd Beaty Szydło powinna dotknąć rekonstrukcja. Tu wyniki są jednoznaczne, wygrywa opcja rekonstrukcji: az 67,6 procent uważa, że „zdecydowanie tak" lub „raczej tak".
Rekonstrukcja na tak
Zmiany wydają się badanym przez IBRIS konieczne, jak nigdy dotąd od początku pracy obecnego rządu. Co ciekawe, o ile tylko 4 procent elektoratu PiS uważa, że rekonstrukcja jest potrzebna zdecydowanie, to aż 30 procent wskazuje, że „raczej" powinno do niej dojść.
– Umiarkowany elektorat PiS widzi, co się dzieje, i nie udaje, że nie ma kłopotów – mówi Jarosław Flis. – Być może „żelazne zaplecze" partii Jarosława Kaczyńskiego uważa, że to, co słychać, to wciąż tylko „kwik świń odrywanych od koryta", ale inni wiedzą, że jest inaczej.
Zdaniem socjologa, jest to dla władzy kolejny sygnał ostrzegawczy. – Ta ścieżka to nie jest kurs na oszałamiające zwycięstwo – puentuje Flis.