To już nie spadek, ale prawdziwe tąpnięcie. Prawo i Sprawiedliwość traci najwięcej w sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej" wykonanym w środę 4 kwietnia. To efekt m.in. kryzysu wywołanego premiami dla ministrów, tematu, który funkcjonuje w mediach już od kilku tygodni.
Partia Jarosława Kaczyńskiego nadal prowadzi, ale jej przewaga nad opozycją znacznie się zmniejszyła. PiS może liczyć w sondażu na 31,8 proc. poparcia. To o 7,6 pkt proc. mniej niż w analogicznym badaniu sprzed miesiąca.
Poparcie dla PiS jest też mniejsze niż w wyborach parlamentarnych w 2015 roku. – Społeczeństwo nie zaakceptowało premii – mówił w czwartek prezes PiS Jarosław Kaczyński. Wynik tego badania ilustruje, skąd wynikały decyzje PiS – nie tylko o oddaniu premii przez ministrów, ale też o przygotowaniu projektów cięć w pensjach posłów i samorządowców. Rozstrzygnięcia zapadły na wcześniejszym posiedzeniu Komitetu Politycznego PiS. Uchwała komitetu miała być jednogłośna. – To wytrąci argumenty opozycji – podkreślała później w Sejmie rzecznik PiS Beata Mazurek.
Sondażowy spadek PiS w badaniu IBRiS koresponduje z wynikiem badania Kantar Millward Brown dla TVN 24, które zostało opublikowane przed Wielkanocą. Tam PiS traciło jednak dużo więcej – bo aż 12 pkt proc. Niezależnie od skali nie ma jednak wątpliwości, że początek roku, jeśli chodzi o spadki sondażowe, to najtrudniejszy moment dla partii rządzącej od wyborów jesienią 2015 roku. PiS planuje kontrofensywę, która ma rozpocząć się konwencją w Warszawie 14 kwietnia. – Wcześniej konieczne było jednak zamknięcie tematu premii – tłumaczą nam politycy PiS. Stąd tak zdecydowane i jednoznaczne przesłanie Jarosława Kaczyńskiego w czwartek. Opozycja jednak nie zmienia swojego stanowiska. „Żadne zmiany legislacyjne nie ukryją chciwości pisowskiego środowiska" – napisał w czwartek Grzegorz Schetyna, lider PO.