Sondaż: PiS zdecydowanie traci, SLD silne

Partia rządząca nadal ma przewagę nad opozycją w sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej", ale ta przewaga maleje. Trwa dobra passa Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Aktualizacja: 07.04.2018 10:28 Publikacja: 05.04.2018 19:34

Opozycja musi dążyć do stworzenia koalicji, jeśli chce rządzić.

Opozycja musi dążyć do stworzenia koalicji, jeśli chce rządzić.

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

To już nie spadek, ale prawdziwe tąpnięcie. Prawo i Sprawiedliwość traci najwięcej w sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej" wykonanym w środę 4 kwietnia. To efekt m.in. kryzysu wywołanego premiami dla ministrów, tematu, który funkcjonuje w mediach już od kilku tygodni.

Partia Jarosława Kaczyńskiego nadal prowadzi, ale jej przewaga nad opozycją znacznie się zmniejszyła. PiS może liczyć w sondażu na 31,8 proc. poparcia. To o 7,6 pkt proc. mniej niż w analogicznym badaniu sprzed miesiąca.

Poparcie dla PiS jest też mniejsze niż w wyborach parlamentarnych w 2015 roku. – Społeczeństwo nie zaakceptowało premii – mówił w czwartek prezes PiS Jarosław Kaczyński. Wynik tego badania ilustruje, skąd wynikały decyzje PiS – nie tylko o oddaniu premii przez ministrów, ale też o przygotowaniu projektów cięć w pensjach posłów i samorządowców. Rozstrzygnięcia zapadły na wcześniejszym posiedzeniu Komitetu Politycznego PiS. Uchwała komitetu miała być jednogłośna. – To wytrąci argumenty opozycji – podkreślała później w Sejmie rzecznik PiS Beata Mazurek.

Sondażowy spadek PiS w badaniu IBRiS koresponduje z wynikiem badania Kantar Millward Brown dla TVN 24, które zostało opublikowane przed Wielkanocą. Tam PiS traciło jednak dużo więcej – bo aż 12 pkt proc. Niezależnie od skali nie ma jednak wątpliwości, że początek roku, jeśli chodzi o spadki sondażowe, to najtrudniejszy moment dla partii rządzącej od wyborów jesienią 2015 roku. PiS planuje kontrofensywę, która ma rozpocząć się konwencją w Warszawie 14 kwietnia. – Wcześniej konieczne było jednak zamknięcie tematu premii – tłumaczą nam politycy PiS. Stąd tak zdecydowane i jednoznaczne przesłanie Jarosława Kaczyńskiego w czwartek. Opozycja jednak nie zmienia swojego stanowiska. „Żadne zmiany legislacyjne nie ukryją chciwości pisowskiego środowiska" – napisał w czwartek Grzegorz Schetyna, lider PO.

SLD się wzmacnia

W badaniu IBRiS Platforma Obywatelska zyskuje niewiele (1 pkt proc.) i ma 23,5 proc. Na trzecim miejscu jest Sojusz Lewicy Demokratycznej z wynikiem 12,1 proc. SLD ma o 2,4 pkt proc. więcej niż miesiąc temu. W ostatnich tygodniach czynnikiem sprzyjającym Sojuszowi była debata nad tzw. ustawą degradacyjną, którą w ubiegłym tygodniu zawetował prezydent Andrzej Duda. Na czwartkowej konferencji prasowej Jarosław Kaczyński przyznał, że o wecie nie był uprzedzony. – Nie będziemy partycypowali w pracach nad ustawą. Uznaliśmy sprawę w tym momencie za zamkniętą i tyle mogę w tej sprawie powiedzieć – dodał Kaczyński.

Weto prezydenta Dudy odczytywano jako próbę zatrzymania sondażowych zwyżek SLD, które mocno podkreślało w swoich działaniach kwestie nie tylko ustawy degradacyjnej, ale też efektów wejścia w życie ustawy dezubekizacyjnej. Prezydent w swoim uzasadnieniu dla weta mówił m.in. o tym, że ustawa degradacyjna wprowadza odpowiedzialność zbiorową.

Sojusz tłumaczy umacnianie swojej pozycji nie tylko sprawami związanymi z PRL. Politycy SLD już przy okazji poprzednich sondażowych zwyżek podkreślali, że to zasługa między innymi konsekwentnego podejścia oraz intensywnej pracy w terenie.

SLD z mocną pozycją sondażową kończy teraz przygotowania do wyborów samorządowych. 12 maja planowana jest konwencja. – Podejmiemy wtedy ostateczną decyzję co do formy startu w wyborach. Przyjmiemy też minimum programowe – deklaruje w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Włodzimierz Czarzasty, lider Sojuszu.

SLD może brać udział w lokalnych koalicjach, ale wszystko wskazuje na to, że do wyborów na poziomie sejmików wystawi własną listę pod szyldem SLD-Lewica Razem.

Sojusz ma też do 12 maja przedstawić kandydata lub kandydatkę na prezydenta Warszawy. SLD deklarowało wcześniej, że mogłoby poprzeć w stolicy Roberta Biedronia, ale ten ostatecznie ogłosił start w Słupsku. Wcześniej Sojusz nie wykluczał też możliwości poparcia Rafała Trzaskowskiego, teraz stawia jednak na swojego kandydata. Przy tak wysokim poparciu kandydaci i postawa Sojuszu będą liczyć się w kampaniach w dużych miastach. Nie tylko w Warszawie, ale i we Wrocławiu, gdzie lewica i ruchy miejskie nie mają jeszcze swojego kandydata.

Inne ugrupowania opozycyjne mogą liczyć na mniejsze poparcie niż SLD i PO w badaniu IBRiS.

Siła opozycji

Na czwartym miejscu jest ruch Kukiz'15 z wynikiem 8,5 proc. To wzrost o 1,7 pkt proc. Do Sejmu dostałoby się też Polskie Stronnictwo Ludowe z 5,9 proc. (wzrost o 0,7 pkt proc.) oraz Nowoczesna. Partia Katarzyny Lubnauer znajduje się na granicy progu wyborczego i może liczyć na 5,1 proc. Partia Razem – inny potencjalny ważny gracz na lewicy – ma w badaniu IBRiS dużo słabszą pozycję. Może liczyć tylko na 2,1 proc. Niezdecydowanych w sondażu jest 10 proc.

Po przeliczeniu na mandaty PiS może liczyć na 194 miejsca w Sejmie, Platforma – 135 mandatów, SLD – 58, Kukiz'15 – 42, PSL – 20, a Nowoczesna – 10 mandatów. To oznacza, że PiS musiałoby w takim Sejmie szukać koalicjantów. Opozycja musi zaś dążyć do stworzenia koalicji, jeśli chciałaby sprawować władzę.

Polityka
Gabinet polityczny Donalda Tuska po nowemu. Premierowi nie doradza już 23-latek
Polityka
Ryszard Petru o wolnej Wigilii: Łatwo się rzuca takie prezenty
Polityka
Kucharczyk: PiS nie ma idealnego kandydata na prezydenta. Powodem spory w partii
Polityka
Jacek Sasin: Jest czterech kandydatów na kandydata PiS na prezydenta
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Były szef ABW ma być doprowadzony przed komisję ds. Pegasusa