Wybory prezydenta Stargardu budzą emocje

Zarówno PO, jak i PiS boją się przegranej w Stargardzie.

Aktualizacja: 05.04.2017 11:37 Publikacja: 04.04.2017 19:04

Bezpartyjny Rafał Zając (z prawej), Zofia Ławrynowicz (PO) i Ireneusz Rogowski (PiS) – kandydaci w w

Bezpartyjny Rafał Zając (z prawej), Zofia Ławrynowicz (PO) i Ireneusz Rogowski (PiS) – kandydaci w wyborach na prezydenta Stargardu.

Foto: PAP, Marcin Bielecki

Już w niedzielę 9 kwietnia mieszkańcy Stargardu (dawniej Stargard Szczeciński) wybiorą w przedterminowych wyborach prezydenta. Ta kampania – pierwsza i być może jedyna w tym roku – nie jest jednak w centrum uwagi głównych partii. W Stargardzie nie pojawił się ani Jarosław Kaczyński, ani premier Beata Szydło. Kandydata PO nie wsparł Grzegorz Schetyna. Do ciszy wyborczej ich wizyty w tym mieście są mało prawdopodobne.

Wybory w Stargardzie stały się konieczne, kiedy w połowie stycznia zmarł prezydent Sławomir Pajor, który rządził w mieście od 2002 r. I to właśnie jeden z jego najbliższych współpracowników – bezpartyjny wiceprezydent Rafał Zając – uchodzi za faworyta w tym wyścigu. Pod swoją kandydaturą, w mieście mającym 53 tys. uprawnionych do głosowania mieszkańców, zebrał ponad 10 tys. podpisów.

Liderzy w stolicy

Platforma postawiła na Zofię Ławrynowicz, byłą posłankę i szefową lokalnych struktur, która startuje jednak pod szyldem własnego komitetu. – Nasza strategia była taka, by nie upolityczniać tej kampanii. Nie chcemy tego starcia definiować jako boju Platforma kontra PiS – tłumaczy nam Olgierd Geblewicz, marszałek woj. zachodniopomorskiego. Dodaje, że PO cały czas wspiera byłą posłankę.

Jednak Ławrynowicz nie ma co liczyć na to, że jeszcze przed wyborami u jej boku pojawi się Grzegorz Schetyna. – Nie ma teraz takich planów – mówi rzecznik PO Jan Grabiec. Tłumaczy, że liderzy partii skupieni są na przygotowaniach do debaty o wotum nieufności dla rządu, która ma odbyć się w piątek w Sejmie.

Sytuację Platformy dodatkowo komplikuje fakt, że Rafał Zając jeszcze w 2014 r. kandydował do sejmiku województwa zachodniopomorskiego z jej list. A sam prezydent Pajor w 2014 był wspierany przez Platformę, chociaż w 2006 startował z listy PiS.

W kampanię w Stargardzie nie angażuje się też zbyt mocno partia rządząca. Jej kandydata – starostę starogardzkiego Ireneusza Rogowskiego – z polityką centralną najbardziej łączy hasło wyborcze: „Stargard+". Odwołanie się do najpopularniejszego symbolu polityki PiS nie sprawiło jednak, że partia interesuje się kampanią tak bardzo, jak w czasie, gdy była w opozycji.

W 2013 roku, gdy PiS walczyło o przejęcie władzy w Elblągu, w mieście odbyło się wyjazdowe posiedzenie klubu parlamentarnego, kandydata na prezydenta osobiście wspierał Jarosław Kaczyński. Teraz ani klub, ani lider partii do Stargardu się nie wybierają.

Oczekiwanie

– W Elblągu była inna sytuacja. Byliśmy wtedy w opozycji i zwycięstwo na terenie Platformy było konieczne do udowodnienia tezy o zmęczeniu Polaków rządami PO – tłumaczy nam jeden z polityków PiS.

To się udało. Prezydentem Elbląga został Jerzy Wilk (obecnie poseł PiS). Teraz jednak partia rządząca nie musi już pokazywać słabości PO. Ale – jak twierdzi nasz rozmówca – ma inny problem. Zbytnie zaangażowanie w kampanię przy bardzo dużym prawdopodobieństwie, że Rogowski nie wygra wyborów mogłoby sprawić, że opozycja – jak przy referendum w Legionowie – natychmiast wykorzystałaby porażkę do wzmocnienia narracji, że „suweren" odrzuca PiS i jego politykę.

Wiele wskazuje na to, że wybory w Stargardzie wygra wiceprezydent Zając. Popiera go m.in. Nowoczesna (nie wystawiła swojego kandydata) oraz SLD, które rządziło miastem od 1994 do 2002 roku. Należący do SLD wieloletni radny Amadou Sy, który mocno krytykował poprzedniego prezydenta, zrezygnował z kandydowania. – Racja stanu naszego miasta jest ważniejsza od ambicji politycznych – tłumaczył na konferencji prasowej. SLD zaapelowało też do Platformy, by poparła Zająca, by nie dopuścić do przejęcia władzy w mieście przez PiS.

Najbardziej prawdopodobny scenariusz – zwycięstwo Zająca, być może już w I turze – nie będzie tematem ogólnokrajowym. Ale jeśli kandydat PiS wygra z byłą posłanką PO, Prawo i Sprawiedliwość zyska argument na poparcie tezy, że sondaże nie pokazują rzeczywistego poparcia dla partii rządzącej. ©?

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: michal.kolanko@rp.pl

Już w niedzielę 9 kwietnia mieszkańcy Stargardu (dawniej Stargard Szczeciński) wybiorą w przedterminowych wyborach prezydenta. Ta kampania – pierwsza i być może jedyna w tym roku – nie jest jednak w centrum uwagi głównych partii. W Stargardzie nie pojawił się ani Jarosław Kaczyński, ani premier Beata Szydło. Kandydata PO nie wsparł Grzegorz Schetyna. Do ciszy wyborczej ich wizyty w tym mieście są mało prawdopodobne.

Wybory w Stargardzie stały się konieczne, kiedy w połowie stycznia zmarł prezydent Sławomir Pajor, który rządził w mieście od 2002 r. I to właśnie jeden z jego najbliższych współpracowników – bezpartyjny wiceprezydent Rafał Zając – uchodzi za faworyta w tym wyścigu. Pod swoją kandydaturą, w mieście mającym 53 tys. uprawnionych do głosowania mieszkańców, zebrał ponad 10 tys. podpisów.

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Burza po zapowiedzi Donalda Tuska ws. azylu. "Czy premier zawiesza Konwencję Genewską?"
Polityka
PiS i Suwerenna Polska zjednoczone. "Działanie pod wspólnym sztandarem ma najwyższy cel"
Polityka
Radykalna zapowiedź Tuska ws. migracji. Chodzi o prawo do azylu
Polityka
Michał Kolanko: Konwencja PO w cieniu korespondencyjnej rywalizacji prezydenckiej