W sprawie nowelizacji ustawy o IPN, która spowodowała załamanie relacji polsko-izraelskich, każda spekulacja wydaje się uprawniona, niezależnie od tego, jak bardzo są ze sobą sprzeczne. A więc po pierwsze: PiS chciało scementować swoich wyborców po rekonstrukcji rządu, która wprawiła w konsternację żelazny elektorat. Czy cel osiągnięto? Tak. Dywagacje o tym, czy premier Morawiecki na pewno jest „nasz," czy nie – ucichły.
Czy był to świadomy zamysł? Na pewno byli w PiS tacy, którym to przez myśl przeszło. Ale czy było ich celem wywołanie aż takiej awantury? Zapewne nie. I tu pojawia się teoria druga mówiąca o nieudolności partii rządzącej, braku zdolności przewidywania i obycia w świecie. Prawdziwa? Niewątpliwie, a potwierdzają ją sami politycy PiS, mówiąc o tym, że „nie przewidzieli reakcji Izraela". Te grzechy najbardziej obciążają środowisko Solidarnej Polski i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który zaproponował konkretne przepisy, tak bardzo odbiegające od pierwotnego zamysłu walki ze sformułowaniem „polskie obozy śmierci". Ziobro zdaje sobie z tego sprawę i dlatego teraz próbuje sytuację załagodzić, a głównego autora nowelizacji – wiceministra Patryka Jakiego – schować w dusznych salach resortu i skłonić, by nie przyjmował medialnych zaproszeń.
Krzywda jednak już się stała, a wizerunkowe straty Polski są nie do odrobienia przez długie lata.
A pole do działania jest ogromne: pokazuje to choćby poniedziałkowe spotkanie premiera Morawieckiego z sygnatariuszami listu 50 Sprawiedliwych wzywających oba rządy do porozumienia. Po raz pierwszy od długiego czasu w publicznej dyskusji na temat ustawy zabrzmiał zwykły ludzki język. Szkoda, że tak późno.
I tu pojawia się teoria trzecia. Do tej pory wszystkie batalie, które PiS prowadziło, dotyczyły technicznych możliwości sprawowania jak najszerszego zakresu władzy. Trybunał Konstytucyjny, sądownictwo, władza nad Sejmem, nad procesem wyborczym – to wszystko są instrumenty zabezpieczające i poszerzające polityczny stan posiadania, prawdziwe współczesne insygnia władzy. Drugi rodzaj działań to te o wymiarze socjalnym, które mogą się podobać lub nie, ale nie budzą wątpliwości ustrojowych – 500+ czy skrócenie z powrotem wieku emerytalnego.