Szułdrzyński: Kogo nie przekonają archiwa Kiszczaka

Po rozstrzygnięciu autentyczności materiałów SB nie upadnie legenda Wałęsy. Jednak na nowo trzeba będzie spojrzeć na jego prezydenturę.

Aktualizacja: 31.01.2017 16:46 Publikacja: 30.01.2017 18:47

Szułdrzyński: Kogo nie przekonają archiwa Kiszczaka

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Opinia grafologów pracujących na zlecenie Instytutu Pamięci Narodowej dotycząca autentyczności teczek Lecha Wałęsy jest symbolicznym końcem pewnej epoki.

Zwolenników budowy mitu o absolutnej czystości lidera „Solidarności" dokumenty odnalezione w domu gen. Czesława Kiszczaka nie przekonają zapewne o tym, że Wałęsa po grudniu 1970 r. przez pewien czas miał współpracować z SB. Ich logika jest prosta – skoro Wałęsę krytykuje prawica, trzeba go bronić bez względu na to, jakie były fakty.

Niemniej kończy się pewna epoka, bo odtąd będziemy znali prawdę o tym, czy i które dokumenty odnalezione w domu Kiszczaka są prawdziwe. Historycy staną teraz przed zadaniem ustalenia dokładnie, jak wyglądały relacje Wałęsy z SB. Trudno im będzie liczyć na pomoc samego laureata Pokojowego Nobla, po pierwsze dlatego, że nieustannie zmienia on wersje wydarzeń z tamtych lat (raz absolutnie wykluczając, by coś podpisywał, po to, by później przekonywać, że prowadził niezwykle skomplikowaną grę z SB itd.).

Niemniej nie oznacza to końca całej sprawy związanej z przeszłością Wałęsy. W Polsce nie tylko polityka nieustannie łączy się z historią, często nie do końca wiadomo, gdzie przebiega granica między sporami historycznymi a politycznymi. Dlatego nie rozwiąże niczego powtarzanie hasła „zostawmy historię historykom". Część radykalnie nastawionych historyków przekonuje, że również późniejsza działalność Wałęsy była zdeterminowana przez związki z SB z początku lat 70. lub wręcz inspirowana przez komunistów. Do dziś jednak nie pojawiły się żadne przekonywujące dowody mające potwierdzić taką tezę.

Większość historyków ma pogląd podobny do tego, jaki w poniedziałek wygłosił prezes IPN. – Lech Wałęsa zaangażował się w działalność w wolnych związkach zawodowych, potem został twórcą wielkiego strajku w Stoczni Gdańskiej, przywódcą wielomilionowej Solidarności, laureatem Nagrody Nobla. Jest symbolem polskich dążeń do wolności z lat 1980–1989 – mówił w poniedziałek dziennikarzom. I dodał: – Lech Wałęsa, jak każda postać historyczna, nie jest jednowymiarowy.

Bo to postać na film: zastraszony młody robotnik najpierw idzie na współpracę z bezpieką, by potem stanąć na czele ruchu, który obalił komunizm w Polsce. W tym sensie ustalenia grafologów nie obalają legendy Wałęsy z lat 80., nie odbiorą mu Nobla. Jeśli coś trzeba napisać na nowo, to historię jego prezydentury, bo warto teraz postawić pytanie, czy fakt, że w domu Kiszczaka w centrum Warszawy spoczywały materiały, których ujawnienie w latach 90. mogłoby wywołać potężny szok, wpływał na decyzje, które podejmował Wałęsa. Ale to już zupełnie inne, nowe zadanie.

Polityka
Zapraszamy na rozmowę z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim
Polityka
Gwarancje NATO dla Ukrainy. Co zdradzili w Warszawie Tusk z Zełenskim
Polityka
Karol Nawrocki zdradza, co powiedziałby Wołodymyrowi Zełenskiemu
Polityka
Zełenski spotkał się z Tuskiem. "Niepodległa Ukraina to bezpieczna Polska"
Polityka
Kaczyński jak Nawrocki ws. Ukrainy w UE i NATO. „Powiedziałem prezydentowi prosto w oczy”