Tydzień temu podczas powrotu wicepremiera Jarosława Gowina z Zakopanego ze skoków narciarskich BOR-owskie bmw przebiło oponę. Mimo to kontynuowano podróż z VIP-em na pokładzie – ustaliła „Rzeczpospolita". Wiele ryzykowano, o czym przypomina incydent z prezydencką limuzyną, gdy zbagatelizowano nagły spadek ciśnienia w oponie, co doprowadziło do groźnego wypadku. Prezydent Andrzej Duda wyszedł z niego bez szwanku, ale wygląda na to, że BOR nie wyciągnęło z tego zdarzenia wniosków.
Wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin w ubiegły weekend kibicował Polakom podczas skoków narciarskich w Zakopanem. W drodze powrotnej do Warszawy, tuż za rogatkami miasta, samochód BOR, którym podróżował Gowin, najechał na kamień. Doszło do uszkodzenia opony. Informacja o nagłym spadku ciśnienia wyświetliła się kierowcy na desce rozdzielczej. Mimo to auto nie zatrzymało się. Dojechało do Krakowa, gdzie wicepremier przesiadł się do innego samochodu z kolumny prezydenta i nim dojechał do Warszawy.
– To wbrew jakimkolwiek zasadom ochrony najważniejszych osób w państwie, jestem zszokowany – mówi nam jeden z byłych szefów BOR.
Zdaniem naszych informatorów funkcjonariusze jadący z wicepremierem powinni natychmiast zjechać z drogi, np. na staję benzynową, i zaczekać na samochód zastępczy. – Nie wyobrażam sobie, by takiego nie było w Zakopanem – mówi nam jeden z nich i dodaje, że dotychczasowe instrukcje szefa BOR (Krzysztofa Klimka czy jego poprzednika Mariana Janickiego) nakazywały kategoryczne zatrzymanie auta i zakaz podróży. – W zależności od sytuacji VIP przesiadał się do innego auta, nawet policyjnego, który pilotował kolumnę pojazdów uprzywilejowanych. Tutaj też tak należało zrobić. W aucie z oponą „na flaku" zostaje kierowca i czeka na lawetę – wyjaśnia nasz rozmówca.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że całą ochronę wicepremiera Gowina na drodze z Zakopanego oparto na wkładce „run-flat" w oponie bmw – ma specjalne wzmocnienie ścianki, dzięki czemu mimo braku ciśnienia jazdę można kontynuować z zachowaniem niskiej prędkości (do 80 km na godzinę). Ale nie wolno na niej przejechać więcej niż 80 km. – To zalecenie producenta dla „zwykłych śmiertelników", a nie najważniejszych osób w państwie, których zasady ochrony są diametralnie inne – mówi jeden z byłych szefów BOR.