Są różne przykłady i sytuacje. Weźmy moje rodzinne tereny i gminę – Dąbrowa Tarnowska. Znam dobrze poprzedniego burmistrza, pełnił tę funkcję od lat 90. Dużo zrobił, wywalczył pieniądze m.in. na obwodnicę. Mimo to ostatnie wybory przegrał. Mieszkańcy chcieli zmiany. W Ciechanowie wygrał nasz kandydat z listy PSL Krzysztof Kosiński, a to jest 50-tysięczne miasto. Miał 26 lat i pokonał wieloletniego prezydenta z Platformy Obywatelskiej. W Starachowicach wygrał zaledwie 25-letni Marek Materek, również popierany przez PSL, i został najmłodszym prezydentem w Polsce. Ma dziś świetne oceny. Były też pojedynki, które przegraliśmy. Bo to mieszkańcy decydują. Jak wójt w małej gminie obieca, że będzie droga w tej kadencji, a potem jej nie wybuduje, to wszyscy to widzą i go oceniają. Nie da się składać obietnic bez pokrycia. Dlatego jestem fundamentalnie przekonany do decentralizacji państwa. A PiS chce demokracji ukazowo-nakazowej.
A nie przydałoby się politykom podkręcenie konkurencji i dopuszczenie samorządowców do krajowej polityki? Mówił o tym w „Rzeczpospolitej" prof. Jarosław Flis, podkreślając, że posłowie powinni poczuć na karku oddech konkurencji...
Wiele z tych osób, które są burmistrzami czy prezydentami, już dawno mogłoby być posłami. Ale nie chcą. Mamy burmistrza Grodziska Mazowieckiego, to Grzegorz Benedykciński. Jest świetny, wprowadził Kartę Dużej Rodziny, promuje Grodzisk, zachęca do zamieszkania w mieście, które ma dodatni przyrost naturalny. Marzyłbym, żeby w każdej gminie były takie szkoły jak tam. I jego nie interesuje duża polityka. Inny przykład: burmistrz Wieliczki, popierany przez PiS. Przygotował Światowe Dni Młodzieży, jego była zastępczyni została posłanką, a on się nie garnie do wielkiej polityki. Zmiana ordynacji wynika z tego, że PiS po prostu się boi, że nie wygra wyborów samorządowych, i musi uprawiać hocki-klocki przy tej ustawie.
PiS chce walczyć z układem, a opozycja mówi, że boi się przegrać. Opozycja mówi, że chce równych szans i najlepszych ludzi w samorządach, a PiS mówi, że to tylko obrona stanu posiadania. A wyborcy myślą, że wszyscy są siebie warci...
To jest rzeczywiście logika wojny, którą wprowadza PiS, a tak naprawdę dwie partie, bo Platforma też. One z tego żyją, z tej dwubiegunowości i skrajnych stanowisk. A kto wypełnił program 500+? Samorządowcy! To oni podpisywali decyzje administracyjne, oni byli przygotowani. Zresztą była już próba zrzucenia odpowiedzialności: jak 500+ nie trafi do was, to winni będą samorządowcy, w dodatku przez nich nie ma inwestycji... Wróg na zewnątrz to Unia, a wewnątrz samorządowcy. Tak się nie da...
A da się obarczyć winą samorząd za bałagan przy reformie edukacji? Podobno tak nawet została pomyślana, by na lokalne władze spadła odpowiedzialność...