Podpisanie budżetu przez prezydenta Andrzeja Dudę nie było niespodzianką. Wszak w połowie tygodnia Jarosław Kaczyński ogłosił, że nie powinno być żadnych wątpliwości co do legalności ustawy budżetowej i ma nadzieję, ze prezydent jak najszybciej ją podpisze. Wygląda więc na to, że głowa państwa spełniła życzenie lidera partii rządzącej.
Prezydent nie miał wielkiego wyboru. Budżet może albo podpisać, albo skierować do Trybunału Konstytucyjnego. Sposób procedowania nad najważniejszą ustawą w państwie pozostawiał jednak sporo do życzenia, więc Duda, przymykając na to oko, okazał niezwykłą pobłażliwość wobec partii rządzącej. Czy ta decyzja wpływa na szanse Dudy w wyborach prezydenckich 2020 roku? Ktoś, kto chciałby dziś przewidywać wynik wyborów za przeszło trzy lata, sporo by zaryzykował. Dziś największą przewagą Dudy jest to, że nie ma żadnego kontrkandydata. Opozycja pozaparlamentarna – w postaci KOD – przeżywa potężny kryzys wiarygodności związany z aferą związaną z fakturami Mateusza Kijowskiego. Ryszard Petru również walczy o swój prestiż po tym, gdy wyjechał do Portugalii, a potem zakiwał się w wewnątrzopozycyjnych zagrywkach. Jak niepyszny na proteście sejmowym wyszedł też Grzegorz Schetyna, ponieważ zmuszony był przerwać swój protest. Na horyzoncie jest jeszcze Donald Tusk, ale polska polityka nie pamięta w ostatnich latach przypadku polityka, który wracałby z sukcesem do polityki krajowej – nie udało się to ani Lechowi Wałęsie, ani Aleksandrowi Kwaśniewskiemu. Duda jest więc dziś sam na placu boju z olbrzymią przewagą.