"Plus Minus": Czy media społecznościowe i rewolucja technologiczna rzeczywiście mogą wpływać na wyniki wyborów?
Andrzej Zybertowicz, socjolog: Już wpływają. Wielu obserwatorów wskazuje, że masowo powielane na Facebooku nieprawdziwe informacje przyczyniły się do porażki Hillary Clinton. Jeszcze do niedawna, analizując sytuację polityczną, najczęściej zwracano uwagę na zjawiska polityczne, potem gospodarcze, a następnie kulturowe. Rzadko brano pod uwagę przemiany technologiczne. Tymczasem moim zdaniem istnieje głębsza przyczyna łącząca tak różne, zdawałoby się, sytuacje, jak: kryzys UE, agresja Rosji na Ukrainę, wojna w Syrii, fale terroryzmu, kryzys migracyjny, Brexit, nieoczekiwany sukces Donalda Trumpa. Sądzę, że ich głęboką przyczyną jest to, że postęp technologiczny wymknął się spod kontroli i tworzy liczne sytuacje, w których ludzie, instytucje i państwa nie potrafią się rozeznać. Należy oczekiwać dalszych zjawisk o konwulsyjnym charakterze. Gdy ludzie tracą zdolność rozumienia tego, co się dzieje z ich życiem, często reagują na oślep. Narasta chaos, który może doprowadzić do zniszczenia demokracji, nie tylko liberalnej.
Przecież technologia miała służyć do tego, by uporządkować nasze życie, ułatwić je.
Diagnozując współczesność, korzystam z koncepcji bezpieczeństwa ontologicznego znanego brytyjskiego socjologa Anthony'ego Giddensa. Jego zdaniem jedną z podstawowych – obecnych we wszystkich kulturach – potrzeb człowieka jest angażowanie się w powtarzalne działania dające poczucie sprawstwa i kontroli w odniesieniu do jakiegoś fragmentu rzeczywistości. W świecie, który się nieustannie zmienia, dla wielu osób np. kontrola nad własnym ciałem to jedyny obszar, w którym mogą zachować sprawczość. Stąd popularność biegania, chodzenia na siłownię etc. Poczucie bycia podmiotem dają też gry komputerowe i surfowanie po sieci. Bezpieczeństwo ontologiczne bywa niekiedy ważniejsze niż bezpieczeństwo fizyczne. Kiedyś byłem w Izraelu na kursie poświęconym zwalczaniu terroryzmu. Jeden z uczestników – praktyk, który łapał i zabijał terrorystów – twierdził, że terroryzm wyrasta z poczucia niższości. Wtedy wydało mi się to ogromnym uproszczeniem, ale im dłużej przyglądam się sprawie, tym więcej przyznaję mu racji. Ludzie różnych kultur, o różnym stopniu zamożności, zostali wrzuceni w świat, którego zupełnie nie rozumieją. Widzą, że inni odnoszą sukces – na przykład celebryci – bez jasnych reguł gry, bez związku między talentem i ciężką pracą a powodzeniem. Akt terrorystyczny, zabicie siebie i innych, może być niekiedy jedyną formą podmiotowości, jaką ktoś może okazać, jedyną szansą obrony swej godności. Wreszcie coś od mnie zależy: życie innych ludzi.
Ale na czym polega związek między terroryzmem, Brexitem a zwycięstwem Donalda Trumpa w USA?