Na razie, zgodnie z niemieckim prawem nazwiska podejrzanych o udział w aferze nie są ujawniane. Jak jednak powiedział rzecznik prokuratury w Brunszwiku, która prowadzi dochodzenie, Klaus Ziehe, wśród podejrzanych nie ma ani jednego członka poprzedniego, bądź obecnego zarządu Grupy VW. Dodał jednak, że prokurator nie wykluczył całkowicie możliwości, że posiadali oni informacje dotyczące manipulacji składem spalin. Wiadomo jedynie, że sam Volkswagen poda własną wersję wyników dochodzenia podczas konferencji finansowej 28 kwietnia w Wolfsburgu. Na razie ujawniono jedynie, że informacje o nielegalnych aplikacjach w działach odpowiedzialnych za testowanie aut, systemów elektrycznych IT, oraz działu rozwoju produkcji silników.

W tej sytuacji wielkim zaskoczeniem jest odejście z VW Michaela Horna, który odpowiadał za rynek amerykański, a przez cały czas od ujawnienia afery przez amerykańską EPA był na pierwszym froncie dochodzeń i przesłuchań. To on przepraszał w imieniu firmy podczas oficjalnych uroczystości. Odejście „za porozumieniem stron" oznacza, że Horn został zwolniony. Dilerzy uważają, że Horn został „kozłem ofiarnym" i nie ukrywają, że decyzja centrali jest dla nich trudna do zaakceptowania. Nieoficjalnie mówi się, że centrala w Wolfsburgu obwinia Horna o stały spadek sprzedaży aut VW (tylko w Lutym o 13 proc. podczas gdy np. sprzedaż Audi rośnie) oraz niemożność wynegocjowania porozumienia z władzami Kaliforni.

Podczas oficjalnych przesłuchań, m.in w Kongresie USA, Horn zapewniał, że o nieprawidłowościach wiedziało jedynie kilka osób, szybko potem jednak okazało się, że wśród ich był prezes Grupy, Martin Winterkorn. Teraz w Ameryce powszechnie uważa się, że wizerunek VW mogą naprawić sami Niemcy i żadne wysiłki Horna nie byłyby w stanie temu sprostać. Horna zastąpi Hinrich Woebcken, którego zarząd ściągnął do VW z BMW. Jest on drugim po odpowiadającym za markę VW Hubercie Diessie menedżerem podkupionym w bawarskim koncernie.

W samym Wolfsburgu Diess wspierany przez przewodniczącego rady pracowniczej, Bernda Osterloha starają się przekonać pracowników, że nieunikniona jest restrukturyzacja firmy. Stanowią obecnie jednolity front, chociaż wcześniej dochodziło między nimi do poważnych tarć. Osterloh miał pretensję do „stylu zarządzania" Diessa mówiąc otwarcie, że nie potrafi się odpowiednio komunikować z pracownikami. Doszło nawet do sytuacji, że sam prezes Grupy VW, Matthias Mueller łagodził stosunki Diessa z załogą, chociaż to on sam zlecił jak najszybszą poprawę zyskowności marki VW i poparł jego 12-punktowy plan transformacji. Osterloh uznał ten program za „nierealny". Teraz postanowił najwyraźniej dać szefowi marki drugą szansę.