Dlaczego mówi pani o „draństwie prawicy"?
Bo rządzi PiS, partia prawicowa.
500+ to nie jest lewicowy program?
Nie, jest konserwatywny. Choćby dlatego, że wyklucza samotne matki potrzebujące wsparcia, rodziny z jednym dzieckiem czy dzieci z domów dziecka, czyli w sposób nierówny dystrybuuje środki publiczne.
Ale zmniejsza rozwarstwienie społeczne, dzięki czemu może być również mniej biedy i przemocy w domach słabiej sytuowanych.
Przemoc nie zależy od zamożności.
Wynika często z biedy.
Nie jest tak, że biedni biją, a bogaci nie. Zarówno w biednych, jak i bogatych rodzinach dochodzi do przemocy domowej. Program redystrybucyjny 500+ nie jest projektem przypisywanym lewicowości. Nie 500+ oczekują kobiety, ale wyższych wynagrodzeń i dostępności żłobków i przedszkoli.
Na czym dzisiaj polega „draństwo prawicy"?
Na systematycznym stopniowym ograniczaniu praw kobiet w różnych obszarach. W szczególności uderzając w te niezamożne i biedne. Mówię np. o próbach zniszczenia opieki okołoporodowej. Teraz będzie je układał dr Chazan. Szpitale będą mogły wprowadzać swoje zasady nie zawsze korzystne dla kobiet. Kto padnie ofiarą tego, że cesarskie cięcie będzie wykonane za późno, bo akurat lekarz będzie miał widzimisię, że nie wykonuje cięcia? Kobieta, która nie zapłaci za cesarkę. To uderzenie w biednych. Kto traci na niedofinansowaniu takich instytucji jak Centrum Praw Kobiet? Najbiedniejsze kobiety, bo nie będą miały gdzie znaleźć bezpłatnej pomocy prawnej.
Większość społeczeństwa popiera tę „drańską prawicę" rządzącą.
To, że PiS ma poparcie na poziomie ponad 30 proc., nie oznacza, że 70 proc. Polaków niepopierających partii Kaczyńskiego ma być zmarginalizowanych. Beata Szydło jest premierem dzięki feministkom.
Raczej dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Nie. Jest tam, gdzie jest, bo wiele kobiet ponad 100 lat temu walczyło o jej prawa.
8 marca będzie pani w pracy?
Nie, wezmę urlop. I zachęcam wszystkie kobiety, żeby przyszły tego dnia na demonstracje.
Co mężczyźni powinni dać kobietom w Dzień Kobiety, poza kwiatami i czekoladkami?
Całą pensję i połowę władzy.
Żyjemy w kraju, w którym kobiety sprawują połowę władzy.
Mamy premier, która nie sprawuje władzy. Wiemy, jaki miała wpływ na obsadę swoich ministerstw. Premierem i prezydentem w Polsce jest Jarosław Kaczyński. Ale to nie jest kwestia problemu płci, tylko struktury władzy w PiS.
Zaprasza pani premier Szydło na Strajk Kobiet?
Zapraszam panią premier tak jak zapraszam pierwszą damę i każdą inną kobietę. Wszystkie jesteśmy sobie równe. Strajk Kobiet jest apartyjny. Zachęcam Agatę Dudę, Beatę Szydło, Elżbietę Rafalską, żeby przestały się bać, że są kobietami i żeby bez uprzedzeń spojrzały na to, jakie kobiety mają problemy w Polsce. Niech pani premier da prezent kobietom na 8 marca – niech nie zatrudnia ludzi, którzy krzywdzą kobiety, takich jak minister Radziwiłł, który opowiada nonsensy na temat pigułki dzień po. Należy uruchomić bezpłatny całodobowy telefon pomocy dla ofiar przemocy domowej. Podnieść wynagrodzenie kobietom zarabiającym najmniej.
Czy brakuje pani głosu pierwszej damy?
Nie. Brakuje mi głosu pierwszej damy, tak jak brakuje mi głosu męża pani premier. Czyli wcale. Oni nie pełnią funkcji wybieralnych. Dlaczego wszyscy chcą znać zdanie pani Dudy, a nie interesują się opinią pana Szydło? Natomiast brakuje mi głosu prezydenta.
A co jeśli Strajk Kobiet okaże się fiaskiem?
Cieszę się, że jeszcze w Polsce możemy protestować. Jestem spokojna o frekwencję. Społeczeństwo powoli się budzi. Ci, którzy nie poszli na wybory, dzisiaj żałują. PiS dzisiaj robi wszystko, żeby podnieść frekwencje w przyszłych wyborach. Przeciwko sobie.
rozmawiał Jacek Nizinkiewicz