– Wzrost liczby publikacji, w których Polska przedstawiona jest w niekorzystnym świetle, jest ogromny – alarmują przedstawiciele organizacji, które śledzą światowe media i wychwytują artykuły, w których posłużono się terminem „polskie obozy".
– Błędów w artykułach, jeśli nawet są sprzeczne z faktami, nie da się łatwo naprawić. Opinie były zdecydowanie antypolskie – ocenia Krzysztof Jeżewski z Anglii, jeden z liderów międzynarodowej grupy Polish Media Issues (PMI). Od 12 lat grupa ta prostuje nieprawdziwe informacje, które ukazują się w zagranicznych mediach. Skupia ok. 2,5 tys. sympatyków z 78 krajów, podjęła 3 tys. interwencji.
– Przy okazji nowelizacji ustawy o IPN zarejestrowaliśmy ok. 1500 artykułów w prasie polskiej i zagranicznej omawiających ustawę. Otrzymaliśmy w sumie ok. 300 zgłoszeń mailowych od korespondentów i sympatyków – dodaje z kolei Urszula Wójcik z Reduty Dobrego Imienia, która kilka miesięcy temu uruchomiła aplikację Rycerz, przez którą można zgłaszać publikacje z wadliwymi kodami pamięci.
To właśnie ta organizacja lobbowała m.in. w Sejmie, aby wprowadzić nowe przepisy w ustawie o IPN. Wójcik dodaje, że zdecydowana większość zgłoszeń nie wymagała interwencji. – Wysłaliśmy oświadczenie w sprawie „polskich obozów" i nowelizacji ustawy o IPN do ok. 60 redakcji – wyjaśnia.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych od 2015 r. podjęło ponad 600 interwencji w sprawie kłamliwych sformułowań na temat polskiego udziału w zagładzie Żydów.