Prezydent Andrzej Duda stoi być może przed jedną z najtrudniejszych decyzji w swojej karierze. Kluczowi politycy obozu rządzącego – w tym prezes PiS Jarosław Kaczyński – oczekują od niego szybkiego podpisania kontrowersyjnej nowelizacji ustawy o IPN, przewidującej karanie za słowa o udziale Polaków w zbrodniach wojennych. Z drugiej strony ustawę krytykują nie tylko władze Izraela, ale też najbliżsi sojusznicy Polski, w tym USA. Prezydent, co przyznają jego doradcy, nie podjął jeszcze decyzji. Ale gdyby zawetował ustawę lub skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego, byłoby to zaskoczeniem.
Z sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej" wynika, że chociaż większość Polaków popiera kierunek zmian, to jednak także opowiada się za zastopowaniem ustawy ze względu na krytykę zagraniczną. To najlepiej pokazuje, jak duży jest dylemat stojący przed prezydentem Dudą. Wejścia nowelizacji w życie pomimo krytyki chce 36 proc. ankietowanych Polaków, 39 proc. respondentów twierdzi jednak, że ustawę należy wstrzymać ze względu na krytykę zagranicy.
Nieco inaczej rozkłada się poparcie dla samego zapisu o karach za fałszowanie historii. Jego treść pozytywnie ocenia 40 proc. wyborców. Należy do nich m.in. Lech Obara, prezes Stowarzyszenia Patria Nostra. – Byłem i jestem zwolennikiem przepisów mających penalizować pomawianie Polski i Polaków o współudział w tworzeniu obozów zagłady, które przecież były dziełem niemieckiego okupanta – mówi „Rzeczpospolitej" Obara. Odmiennego zdania jest 32 proc. badanych.
Prezydent Andrzej Duda ma od piątku 2 lutego, kiedy na jego biurko trafiła ustawa, 21 dni na podjęcie decyzji. W środę udaje się z zagraniczną wizytą do Korei Południowej, gdzie zaczynają się zimowe igrzyska olimpijskie. A nacisk na prezydenta ze strony jego obozu politycznego będzie w najbliższych dniach tylko rósł.