Politycy PiS chyba za bardzo wzięli sobie do serca pierwszy odcinek nowego sezonu „Ucha Prezesa", w którym lider partii rządzącej krzyczy na wicepremiera i ministra nauki za to, że nie dość entuzjastycznie głosował za przyjęciem nowej ustawy o Sądzie Najwyższym. Gdy tylko Jarosław Gowin ogłosił reformę szkolnictwa wyższego, część z nich rozpoczęła przeciwko niemu wojnę podjazdową.
Winą wicepremiera, jak stwierdził wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, miał być fakt, że nie skonsultował propozycji reformy ze swoim zapleczem politycznym, które ma zmiany przegłosować. Zarzut ten jest o tyle ciekawy, że Gowin konsultował założenia reformy od dwóch lat z rektorami, profesorami i doktorami z całej Polski, próbując włączyć całe środowisko akademickie w proces tworzenia przepisów, które ambitnie nazwano nową konstytucją polskiej nauki. Reforma rzeczywiście nie była w szczegółach konsultowana z Klubem Parlamentarnym PiS, ale warto przypomnieć, że... nie trafiła jeszcze do Sejmu. Została dopiero zawieszona na stronach Rządowego Centrum Legislacji i przechodzić będzie standardowy proces konsultacji międzyresortowych. Dopiero za kilka–kilkanaście tygodni trafi do parlamentu.