„Teraz pan Trump ma wreszcie własne nuklearne negocjacje do przeprowadzenia, co prawda nie z Rosjanami, ale z przywódcą północnokoreańskim Kim Jong-Unem, o połowę młodszym, niestabilnym, represyjnym przywódcą tego kraju” – podkreślają publicyści NYT.
Z kolei Washington Post zwraca uwagę, że prezydent Trump trząsł dłonią Kim Dzong Una aż przez 13 długich sekund, następnie poklepał go po plecach i osobiście poprowadził przez długi czerwony dywan na spotkanie w cztery oczy. Publicyści Washington Post Philip Rucker i Anne Gearan podkreślają, że paradoksalnie przywódca Korei Północnej Kim Jong Un może zostać uznany za największego na świecie obrońcę praw człowieka, który doprowadził do pierwszego w historii rozbrojenia nuklearnego. Zwracają przy tym uwagę, że jest on traktowany w sposób wyjątkowy przez amerykańskiego prezydenta. Pojawia się nawet pytanie: czy Trump powinien mówić do człowieka podejrzanego o zbrodnie na własnym narodzie i rozkręcenie zbrojeń nuklearnych, że jest zaszczycony spotkaniem z nim?
"Będziemy mieć świetny związek, nie mam wątpliwości" - powiedział z uśmiechem prezydent USA, zasiadając w fotelu naprzeciwko przywódcy Korei Północnej. Washington Post podkreśla wyjątkową sympatię jaką zapałali do siebie obaj politycy. Zdaje się, że mimo różnicy wieku i przynależności do różnych kultur, znaleźli w sobie pokrewne dusze. Poza tym obaj mają żyłkę do negocjacji handlowych i dogadują się jak typowi kontrahenci.
Z kolei USA Today zwraca uwagę na przyjazd do Singapuru gwiazdy NBA, czarnoskórego koszykarza Dennisa Rodmana, który jest znany ze swoich sympatii dla dynastii Kimów.
"To wspaniały dzień. Jestem tu, aby to zobaczyć. Jestem taki szczęśliwy ", powiedział Rodman w wywiadzie udzielonym dziennikarzowi telewizyjnemu Chrisowi Cuomo. Opowiadał też o pogróżkach, jakie dostawał w Stanach Zjednoczonych ze względu na jego rozmowy z Kimem, którego uważa za przyjaciela. "Powiedziałem wszystkim, że któregoś dnia drzwi się otworzą" - powiedział łamiącym się ze wzruszenia głosem Rodman - "To niesamowite (…) Kiedy wróciłem do domu z Korei, dostałem tyle pogróżek śmierci, że musiałem ukrywać się przez 30 dni. Ale później trzymałem głowę wysoko i wiedziałem, że wszystko się zmieni. Wiedziałem. Byłem jedyny. "