Jednocześnie jednak ministerstwo finansów USA odmówiło objęcia ich sankcjami (choć część już wcześniej została tak ukarana).
Spis wywołał konsternację zarówno w Moskwie (gdzie dyskutowano o nim od tygodnia), jak i w USA. Na liście znajduje się 114 wyższych urzędników rosyjskich, w tym rząd w pełnym składzie (na czele z premierem Dmitrijem Miedwiediewem) oraz większość dyrektorów administracji Kremla – bez względu na ich faktyczną bliskość z prezydentem oraz możliwość wpływania na jego decyzje. Eksperci zauważyli z kolei, że lista 96 miliarderów wygląda jak żywcem przepisana z rankingu najbogatszych Rosjan miesięcznika „Forbes”. W administracji poprzedniego prezydenta były ambasador USA w Polsce Daniel Fried wprowadził zasadę, że sankcjami obejmowane są osoby z najbliższego otoczenia Putina (w tym rodzina) oraz jego „starzy przyjaciele”.