Uroczystość nominacji odbyła się w ubiegłym tygodniu w MSZ. Szef dyplomacji Witold Waszczykowski wręczył Janowi Piekle decyzję podpisaną przez prezydenta Andrzeja Dudę. Tym samym zakończyła się trzymiesięczna procedura powołania dyplomaty. Za rządów PiS jeszcze żadna nie wzbudziła takiego sprzeciwu opozycji, działaczy społecznych, a nawet samych posłów partii rządzącej.
Kim jest Jan Piekło? W odróżnieniu od swojego poprzednika w Kijowie Henryka Litwina nie jest zawodowym dyplomatą, tylko dziennikarzem. W PRL pisał w „Gazecie Krakowskiej", jednak z powodu działalności opozycyjnej został pozbawiony możliwości wykonywania zawodu. Do dziennikarstwa wrócił w wolnej Polsce. Pracował m.in. w „Tygodniku Powszechnym". W 2003 r. zajął się dialogiem polsko-ukraińskim. Został dyrektorem Instytutu Mosty na Wschód, a dwa lata później szefem Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI.
Wątpliwości części środowisk nie budzą jednak działania Piekły w fundacji, ale wypowiedzi, zwłaszcza te dotyczące ludobójstwa na Wołyniu i Ukraińskiej Powstańczej Armii. Przykładowo w ubiegłym roku w wywiadzie dla „Dziennika Polskiego" Jan Piekło nazwał zbrodnię wołyńską „epizodem bratobójczej walki między Ukraińcami a Polakami". Dodał, że nie widzi nic złego w czczeniu przez Ukraińców „ludzi, którzy walczyli z komunistycznym reżimem".
– Na Ukrainie obserwujemy obecnie gloryfikację UPA. Codziennie powstają tablice upamiętniające przywódców UPA Romana Szuchewycza i Stepana Banderę, zmieniane są nazwy ulic i organizowane festiwale. Nie powinniśmy więc wysyłać ambasadora, który twierdzi, że na Wołyniu nic się nie stało – oburza się poseł Kukiz'15 Tomasz Rzymkowski.
Wraz z klubowym kolegą posłem Andrzejem Maciejewskim mocno atakowali kandydaturę Jana Piekły w Sejmie. Zmusili do odpowiedzi dwóch wiceszefów dyplomacji, wysyłając interpelację i zadając pytania na sali plenarnej. Przeciw Piekle ostro wystąpił też duszpasterz Kresowian ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski i portal Kresy.pl.