Dopóki mamy dofinansowanie Funduszy Europejskich, jakoś sobie radzimy. Później trzeba będzie stworzyć instrumenty, które pozwolą zastąpić zewnętrzne finansowanie. Interwencja państwa w stworzenie systemu regulacji do zintegrowanego planowania może okazać się niezbędna.
Takie wnioski płyną z debaty „MIASTO-IDEA – Kierunki rozwoju w zarządzaniu miastem" zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą". Odbyła się ona w ramach przegotowania do kongresu Open Eyes Economy Summit, który odbędzie się 14–15 listopada w Krakowie.
Brak planowania
Prof. zw. dr hab. Tadeusz Markowski z Katedry Zarządzania Miastem i Regionem na Uniwersytecie Łódzkim ocenił, że w Polsce następuje wysokie niezrozumienie, czym jest miasto. Jego zdaniem systemy ekonomiczno-finansowe projektujemy pod kątem miasta XIX wiecznego. – Miasto inaczej funkcjonuje, inaczej wygląda, mamy coraz większą mobilność, coraz większe rozlewanie się układów miejskich, zmienia się rola centrów miejskich. Musimy znaleźć sposób, aby miasta się rozwijały – tłumaczył.
Jednym z najpoważniejszych problemów jest to, że system planowania, czyli interwencji w procesy lokalizacyjne i funkcjonowanie miast w Polsce, został zdegradowany. – Oddaliśmy to żywiołowym siłom rynkowym. To powoduje, że nasze miasta coraz wyraźniej rozwijają się w sposób chaotyczny – mówił.
Markowski podkreślił, że już zaczynamy obserwować coraz wyższe koszty związane z funkcjonowaniem miast. – Zbyt długie pasma infrastruktury, coraz większe korki na drogach, uciążliwości, obniża się jakość życia – wyliczał.