Tegoroczny wzrost cen masła o kilkadziesiąt procent w oczach części konsumentów stał się symbolem szalejącej w Polsce inflacji. Za tym wzrostem, który zresztą dobiega końca, stoją jednak czynniki specyficzne dla branży mleczarskiej. W szerokiej gospodarce dynamika cen jest wciąż umiarkowana pomimo rosnącego szybko popytu konsumpcyjnego. Ale, jak pokazują dane z ostatnich dni, to zaczyna się zmieniać. Rada Polityki Pieniężnej, która dotąd zakładała, że inflacja wróci do celu NBP (2,5 proc. rok do roku) dopiero w 2019 r., będzie musiała prawdopodobnie zrewidować te oczekiwania.
Inflacja płacowa
W piątek GUS oszacował wstępnie, że indeks cen konsumpcyjnych (CPI) – podstawowa miara inflacji w Polsce – wzrósł we wrześniu o 2,2 proc. rok do roku, po zwyżce o 1,8 proc. w sierpniu. Ten odczyt zaskoczył ekonomistów, którzy przeciętnie oceniali, że inflacja przyspieszyła do 2 proc.
Ostatnio ceny konsumpcyjne rosły tak szybko w lutym br., ale tylko przez miesiąc. Dłużej powyżej 2 proc. inflacja utrzymywała się poprzednio w 2012 r. – Jej spadek po lutym był korektą w trendzie wzrostowym. Jeszcze jedna taka korekta wystąpi na przełomie roku w związku z efektami bazy odniesienia (rok wcześniej ceny ropy naftowej były wyższe, niż będą prawdopodobnie pod koniec br. – red.). To jednak nie zmienia faktu, że inflacja przyspiesza, a jej głównym motorem są rosnące płace – powiedział „Rz" Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. – Już w lipcu polemizowaliśmy ze scenariuszem NBP, wedle którego wzrost płac mocno nie przyspieszy, m.in. za sprawą imigracji. Ewidentnie jest inaczej. Napięcia na rynku pracy się nasilają, prowadząc do wzrostu kosztów firm. Te zaś przerzucają koszty na konsumentów, korzystając z rosnącego szybko popytu – dodał.
Konsumenci zapłacą
Potwierdzeniem tej tezy mogą być szczegóły poniedziałkowego odczytu PMI, wskaźnika koniunktury w przemyśle przetwórczym, obliczanego na podstawie ankiety wśród menedżerów logistyki przedsiębiorstw.
We wrześniu, jak podała firma IHS Markit, PMI w polskim przemyśle wzrósł do 53,7 pkt z 52,5 pkt w sierpniu. Każdy jego odczyt powyżej 50 pkt oznacza, że więcej ankietowanych firm dostrzega poprawę koniunktury w porównaniu z poprzednim miesiącem niż jej pogorszenie. Dystans od tej granicy stanowi więc miarę tempa rozwoju przemysłu przetwórczego. We wrześniu było ono najszybsze od kwietnia.