Z informacji, do których dotarła „Rzeczpospolita", wynika, że najpóźniej w wakacje przedsiębiorcy zyskają nową możliwość sprowadzania pracowników z zagranicy na uproszczonych zasadach. Tym razem nie będzie miał znaczenia kraj pochodzenia pracownika, lecz zawód, jaki wykonuje. Do Ukraińców, Białorusinów, Rosjan, Armeńczyków, Gruzinów i Mołdawian dołączą więc specjaliści z całego świata. Jacy dokładnie? Dwadzieścia zawodów, które będą korzystać z preferencji, już niedługo wskaże minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Projekt rozporządzenia trafi do konsultacji społecznych w ciągu dwóch tygodni.
Dwadzieścia zawodów to za mało
– Współpracujemy z ministerstwem przy opracowywaniu listy zawodów korzystających z preferencji, jednak założenie tego rozporządzenia nie odpowiada aktualnym potrzebom rynku pracy – zauważa Grzegorz Baczewski, zastępca dyrektora generalnego Konfederacji Lewiatan. – W polskiej klasyfikacji zawodów i specjalności jest obecnie wymienione grubo ponad 2 tys. zawodów. Nie sposób z tego wybrać dwadzieścia, tak by zaspokoić potrzeby polskich przedsiębiorców.
– Lepszym rozwiązaniem byłoby określenie branż, które mogłyby korzystać z możliwości sprowadzania pracowników z zagranicy na preferencyjnych zasadach – dodaje Michał Wysłocki, ekspert BCC w dziedzinie legalizacji pobytu i pracy cudzoziemców w Polsce, prawnik w kancelarii Sadkowski i Wspólnicy. – Najlepiej byłoby zaś, gdyby rząd otworzył możliwość ściągania do pracy w Polsce na uproszczonych zasadach pracowników, np. z Indii czy Nepalu. Byłoby to lepsze niż lista dwudziestu zawodów, na której zabraknie wielu specjalizacji niezbędnych obecnie w Polsce – dodaje.
– Powinniśmy natychmiast rozszerzyć listę krajów objętych uproszczoną procedurą o dodatkowe 14, w tym dla przykładu o Filipiny, gdzie żyje 75 mln katolików – proponuje Grzegorz Tokarski, ekspert Pracodawców RP. – Konieczne jest także uszczelnienie zatrudnienia cudzoziemców. Najświeższy raport NIK wskazał bowiem, iż tylko 10 proc. osób, którym wydano wizy, zarejestrowanych zostało w ZUS. Należy więc zakazać zatrudnienia na podstawie umowy o dzieło, których w ZUS nie widać, i nałożyć sankcje na obcokrajowców, którzy po przekroczeniu granicy nie podejmują oskładkowanego zatrudnienia. To jest naprawdę proste – twierdzi Tokarski.
Z szacunków Pracodawców RP wynika, że uszczelnienie legalności zatrudnienia cudzoziemców oraz ułatwienie ich napływu do Polski oraz wydłużenie okresu ich zatrudnienia, spowoduje wpływy do budżetu państwa na poziomie 20 mld zł rocznie.