Szaleństwo czy metoda

Zastanawiam się czy Kreml rzeczywiście nie widzi, że każde kolejne embargo obraca się przeciwko Rosji i Rosjanom. Czy też świadomie wzmaga napięcie?

Publikacja: 02.12.2015 21:12

Iwona Trusewicz

Iwona Trusewicz

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski KS Krzysztof Skłodowski

To znana taktyka. Jeżeli władze nie radzą sobie we własnym kraju, nie potrafią (nie chcą) zwalczyć korupcji; poprawić poziomu życia (poza garstką uprzywilejowanych rodzinnie i znajomościami); podnieść gospodarki na wyższy poziom, to znajdują tematy zastępcze, które mają odwrócić uwagę rządzonych od tego, co rzeczywiście w kraju trzeba zmienić. Czyli od tych, którzy rządzą.

W Polsce tematem zastępczym jest zazwyczaj aborcja albo tzw gender (cokolwiek to jest). W Rosji jest nią zagrożenie z zewnątrz, sytuacja w której kraj jest otoczony przez wrogów i musi z nimi walczyć, zwierać szeregi i iść na wyrzeczenia.

Klęska rosyjskiej polityki na Ukrainie, gdzie skorumpowany prezydent wraz z otoczeniem musieli brać tyłki w troki i uciekać nocą z ojczyzny, wywołała w Moskwie reakcję agresywną. Aneksja Krymu, walki w Donbasie pociągnęły za sobą międzynarodowe sankcje gospodarcze.

A te z kolei udowodniły kilka ważnych rzeczy. Rosyjska branża ropy i gazu nie radzi sobie bez zachodnich technologii, co skutkuje zamrożeniem projektów wydobywczych w Arktyce (dobra zbitka słów...).

Ukraina radzi sobie bez rosyjskiego gazu coraz lepiej i nie zaczęłaby reformować swojej energetyki, gdyby nie postawa Moskwy. A trudna sytuacja na Ukrainie w końcu zmusiła Unię do wspólnej polityki energetycznej. Jej z kolei konsekwencją był opór wobec kolejnego gazociągu Gazpromu (South Stream) i w rezultacie przerwanie budowy przez Rosjan, co zdarzyło się po raz pierwszy w historii koncernu.

Straty na tym projekcie Gazprom chciał sobie powetować w Turcji, gdzie zamierzał zwiększyć eksport i wybudować kolejny gazociąg. Ale tu znów wmieszał się Kreml, ochładzając stosunki gospodarcze z krajem, który ośmielił się zestrzelić samolot rosyjski w swojej przestrzeni powietrznej.

Czy w tym szaleństwie jest metoda? Pierwsze embargo na żywność z Unii spowodowało obecny kryzys w rosyjskiej gospodarce, choć Kreml przekonuje, że wszystko przez tanią ropę. Nikt nie mówi, że ropa nie miałaby znaczenia, gdyby władzom udało się zmniejszyć uzależnienie budżetu od eksportu surowców. W Rosji wspomina się o tym od dwóch dekad.

Rok będzie więc na minusie, ceny w sklepach idą nieustannie w górę i inflacja jest na dwucyfrowym poziomie; zbankrutowało wielu importerów, padła rekordowa liczba biur podróży; banki trzymają się dzięki pomocy państwa. Teraz mamy embargo drugie; ceny już zaczęły przyśpieszać, tak w sklepach jak i w samolotach, pociągach. Rubel znów traci, spirala się nakręca, a władze przekonuje rodaków, że to wszystko wina zewnętrznych wrogów.

Rosjanie mają cierpliwość tak wielką, jak wielka jest ich ojczyzna. Nie stać ich na takie zrywy jak ukraiński Majdan. Ale gdy w końcu się im ta cierpliwość kończy, to wybuch zmiata wszystko i rujnuje cały kraj. Nowa władza zaczyna od początku z czystą kartą. A gdyby to była stara władza?

To znana taktyka. Jeżeli władze nie radzą sobie we własnym kraju, nie potrafią (nie chcą) zwalczyć korupcji; poprawić poziomu życia (poza garstką uprzywilejowanych rodzinnie i znajomościami); podnieść gospodarki na wyższy poziom, to znajdują tematy zastępcze, które mają odwrócić uwagę rządzonych od tego, co rzeczywiście w kraju trzeba zmienić. Czyli od tych, którzy rządzą.

W Polsce tematem zastępczym jest zazwyczaj aborcja albo tzw gender (cokolwiek to jest). W Rosji jest nią zagrożenie z zewnątrz, sytuacja w której kraj jest otoczony przez wrogów i musi z nimi walczyć, zwierać szeregi i iść na wyrzeczenia.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację