– Mamy do czynienia z próbą wprowadzenia czesnego na studiach stacjonarnych w uczelniach publicznych. Co gorsza, pierwszymi płacącymi będą z reguły studenci zdolni i pracowici, którzy rozpoczną 13 semestr nauki – mówi „Rz” Robert Pawłowski, rzecznik praw studenta przy Parlamencie Studentów.
Tak odnosi się do pomysłu Ministerstwa Nauki, by wprowadzić limity na bezpłatne studiowanie. Każdy student – jak pisała „Rz” – miałby prawo do darmowej nauki w ramach 360 tzw. punktów kredytowych ECTS na studiach pięcioletnich i 420 – na sześcioletnich. Jeśli wykorzysta limit, to za każdy dalszy miesiąc nauki będzie musiał płacić.