Dyskryminacja polskiej mniejszości na Litwie zaprzecza istocie integracji europejskiej

Dyskryminowanie obywateli litewskich narodowości polskiej przez władze w Wilnie m.in. w kwestii posługiwania się językiem ojczystym zaprzecza istocie integracji europejskiej – ocenia adwokat i asystent adwokacki

Aktualizacja: 20.04.2012 08:41 Publikacja: 20.04.2012 03:00

Tomasz Tadeusz Koncewicz, profesor prawa w Katedrze Prawa Europejskiego i Komparatystyki Prawniczej

Tomasz Tadeusz Koncewicz, profesor prawa w Katedrze Prawa Europejskiego i Komparatystyki Prawniczej Uniwersytetu Gdańskiego, adwokat

Foto: archiwum prywatne

Red

Corocznie do Parlamentu Europejskiego (PE) wpływają tysiące petycji od obywateli Unii Europejskiej (UE). Wiele z nich w ogóle nie jest przyjmowanych do rozpatrzenia, a istotna część jest rozpatrywana ustnie. 24 kwietnia 2012 r. Komisja Petycji PE będzie się zajmować niezwykle istotnym dla nas problemem – sytuacją mniejszości polskiej na Litwie i przestrzegania jej językowych praw (petycja nr 358/2011).

Polacy na Litwie

Problem sytuacji prawnej mniejszości Polskiej na Litwie jest dobrze znany, a jej sytuacja od wielu lat ulega systematycznemu pogorszeniu. Polaków mieszkających na Litwie pozbawia się prawa do używania imion i nazwisk w języku ojczystym, kwestionuje się ich prawo do posługiwania się tym językiem w życiu publicznym. Brakuje prawnych uregulowań umożliwiających używanie nazw miejscowości i obiektów fizjograficznych oraz nazw ulic w języku ojczystym mniejszości zgodnie ze standardami europejskiego systemu ochrony praw człowieka.

Na Litwie nie obowiązuje żadna ustawa precyzująca prawa mniejszości narodowych i etnicznych. Niepokój budzi przyjęta przez Litwę nowelizacja prawa oświatowego, która w ocenie wielu specjalistów prowadzi do faktycznej i prawnej dyskryminacji uczniów i która została przyjęta przy całkowitym zlekceważeniu postulatów mniejszości w procesie legislacyjnym.

Po przystąpieniu Litwy do UE proces marginalizacji Polaków uległ dalszemu pogłębieniu. Jest to paradoksalne, skoro mniejszość polska na Litwie po 2004 r. to nie tylko pełnoprawni obywatele państwa litewskiego, ale także obywatele UE, a prawo do imienia i nazwiska w języku ojczystym stanowi emanację tożsamości i godności każdego człowieka. W sprawie C-148/02 Avello Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS) uznał, że odmowa państwa członkowskiego zapisu nazwisk dzieci zgodnego z prawem jednego z rodziców i ich wolą stanowi naruszenie przepisów traktatowych o obywatelstwie UE.

Obywatele litewscy narodowości polskiej jako obywatele UE są w zakresie m.in. prawa do oświaty oraz prawa do posługiwania się językiem ojczystym traktowani nierówno w porównaniu z innymi obywatelami państwa litewskiego, co w efekcie prowadzi do dyskryminacji obywateli UE – obywateli litewskich narodowości polskiej.

Nie zapominajmy także, że ETS nie wykluczył, że pozbawianie i ograniczanie uprawnień językowych mniejszości narodowych może w danych okolicznościach sprawy ingerować w traktatowe prawa obywateli UE, ilekroć wykazane zostanie, że różnie brzmiące nazwiska powodują dla nich poważną niedogodność (ang. serious inconvenience, fr. sérieux inconvénients) na poziomie administracyjnym, zawodowym czy prywatnym (tak ETS w sprawie C – 391/09, Wardyn).

Po co nam UE?

Błędem byłoby jednak poprzestać na suchej analizie normatywnej i problem widzieć wyłącznie z perspektywy sporu prawnego. W przypadku mniejszości polskiej na Litwie nie chodzi bowiem tylko o przestrzeganie przepisów traktatów i aktów prawa wtórnego.

Chodzi także, a może przede wszystkim, o podważanie samej istoty integracji. Historia integracji europejskiej dowodzi, że państwa mają obowiązek lojalności wobec źródeł prawa ulokowanych w kilku miejscach. Utrzymywanie, że jest nim tylko krajowa konstytucja, lekceważy to, co się dzieje poza granicami państw i zamyka myślenie o wspólnocie w kategoriach ponadnarodowych.

Bycie wewnątrz oznacza przyjęcie odpowiedzialności za dobro wspólne i akceptację zasad wiążących wszystkich, które są egzekwowane przez niezależne instytucje na drodze sądowej (ETS) lub pozasądowej (PE/Ombudsman). Państwa powołały UE z myślą nie tylko o sobie i o własnych obywatelach, ale także o obywatelach innych państw w celu wykonywania kompetencji i osiągania celów, których nie są w stanie wykonywać i osiągać samodzielnie. „Europejska tolerancja" łączy integrację z poszanowaniem odrębności i nigdy nie przesądza z góry rezultatu, który raczej podlega negocjowaniu i spieraniu się. Jedno zawsze pozostaje bez zmian: każdy jest gotów ustąpić.

Do przeszłości odchodzi prowadzenie polityki wyłącznie przez pryzmat priorytetów ustalanych w dyskursie krajowym. Jeżeli projekt integracji ma być wierny swojej idei założycielskiej, powinien wymuszać przewartościowanie perspektywy: jako państwo patrzymy nie tylko do wewnątrz, oglądamy się we własnym odbiciu i historii, ale zaczynamy brać pod uwagę „życie innych ludzi" i dopiero w tym świetle podejmujemy decyzje.

Przystępujesz do UE, ponieważ widzisz we wspólnocie coś więcej niż własny interes i dla tej wspólnoty jesteś gotów coś poświęcić. Art. 2 TUE stanowi, że „Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn". W przypadku sprawy mniejszości polskiej na Litwie art. 2 TUE odgrywa kluczową rolę, ponieważ orzecznictwo podkreśla, że korzysta on ze szczególnego statusu i jest traktowany jako fundament unijnego porządku prawnego, którego elementy składowe korzystają z pierwszeństwa w przypadku konfliktu z innymi zasadami tego porządku.

Zapewnienie natomiast, że ten fundament budowli jest respektowany przez wszystkich, należy do ETS (poprzez sądową kontrolę przestrzegania prawa) i sądy krajowe w charakterze sądów unijnych pierwszego kontaktu.

Tylko obywatel rynku czy już obywatel UE?

Wprowadzone w traktacie z Maastricht z 1992 r. obywatelstwo UE nie jest wyłącznie deklaracją. Orzecznictwo podkreśla, że obywatelstwo to zarówno perspektywa praw podmiotowych, jak i obowiązków państw. Dzisiaj jesteśmy świadkami przechodzenia od tradycyjnego „market citizen" do „European citizen". Tę ewolucję w sposób proroczy przewidział rzecznik generalny F. Jacobs już w 1992 r., gdy w sprawie Konstantinidis (dotyczącej tak a propos pisowni nazwisk) mówił, że celem prawa europejskiego i zintegrowanej Europy jest sytuacja, w której każdy obywatel UE, niezależnie, gdzie się w danym momencie znajduje, może o sobie z dumą powiedzieć „civis europaeus sum", wiedząc, że będzie traktowany w zgodzie z wspólnym kodeksem zasad i fundamentalnych wartości, w szczególności tych leżących u podstaw EKPCZ i na ten swój europejski status się powoływać, ilekroć inne państwo godzi w jego fundamentalne prawa. Bez względu na miejsce pobytu musi być traktowany podmiotowo i z godnością, nie tylko jako obywateli polski, rumuński, niemiecki etc., ale właśnie jako obywatel europejski.

Prowadzi to do nowego rozumienia solidarności europejskiej. Państwa są winne wierność nie tylko swoim własnym obywatelom, ale także obywatelom innych państw (tak ETS w sprawie Grzelczyk). Problemy polskiej mniejszości na Litwie dowodzą, że orzecznicza charakterystyka obywatelstwa UE jako „fundamentalnego statusu każdego obywatela państwa członkowskiego" (która pojawia się także w sprawie Wardyn dotyczącej problemów z pisownią polskich nazwisk na Litwie, choć akurat w tej sprawie ETS nie był gotów do wyciągnięcia z takiej kwalifikacji praktycznych konsekwencji i zatrzymał się wpół drogi) pozostaje raczej w sferze marzeń, a nie rzeczywistości, skoro Litwa nie jest gotowa respektować prawa do brzmienia imienia i nazwiska Polaków w ich języku ojczystym. Pamiętajmy jednak, że Europa została zbudowana na marzeniach i przez 50 lat je realizowała.

Dzisiejsza Europa, która traci wizję i marzenia, a przygląda się samej sobie tylko przez pryzmat buchalterii i rachunków, odwraca się plecami do projektu swoich „ojców założycieli", którzy kierowali się ideą dialogu, kooperacji i kompromisu, odrzucając izolację, hierarchię i politykę dzielącą, wytyczoną przez własny interes. Pozostaje więc pytanie:

Co dalej?

Wobec wstrzemięźliwego podejścia ETS do problemu przestrzegania praw mniejszości polskiej na Litwie (sprawa Wardyn) podjęcie sprawy przez PE jest sukcesem, ponieważ daje szansę nowego spojrzenia tym razem z perspektywy instytucji politycznej. Nie możemy jednak na tym poprzestać. W kontekście petycji 358/2011 i niebezpiecznego defensywnego momentu w historii integracji europejskiej chodzi o przypominanie, że właśnie dzisiaj powinno nas łączyć marzenie „europejskiej wspólnoty wartości". Polsko-litewskie relacje to nie tylko trudna historia, ale przede wszystkim wspólny bagaż cywilizacyjny państwa, które przez kilka wieków było wzorem tolerancji, humanizmu i różnorodności dla spoglądającej na nas z zazdrością reszty Europy.

To polsko-litewskie doświadczenie z przeszłości powinno być drogowskazem dla obecnej UE, na nowo szukającej tożsamości i miejsca w świecie, zamiast być na siłę interpretowanym jako źródło niepotrzebnych antagonizmów. Próby natomiast przedstawiania spraw polskiej mniejszości na Litwie przez pryzmat suwerenności dowodzą niestety, że państwo litewskie nie rozumie, po co mu UE i po co doń przystąpiło, a akceptacja takiej logiki przez UE potwierdza, że przestała ona rozumieć siebie i zagubiła swoje powołanie.

Najczarniejszym scenariuszem byłby jednak ten, gdyby do hermetycznej Litwy, zagubionej i niepewnej siebie UE, dodać wątpiącego w sens UE jej obywatela. Odwrócenie się obywateli od Europy oznaczałoby bowiem jej faktyczny koniec. Wówczas żaden, nawet najlepszy, pakiet finansowy wychodzenia z kryzysu nie będzie już w stanie zmienić tej konstatacji.

Tomasz Tadeusz Koncewicz jest profesorem prawa w Katedrze Prawa Europejskiego i Komparatystyki Prawniczej Uniwersytetu Gdańskiego, adwokat

Tomasz Snarski jest autorem petycji nr 358/2011 do PE, asystentem w Katedrze Prawa Karnego Materialnego i Wykonawczego oraz Psychiatrii Sądowej Uniwersytetu Gdańskiego, aplikant adwokacki ORA w Gdańsku

Corocznie do Parlamentu Europejskiego (PE) wpływają tysiące petycji od obywateli Unii Europejskiej (UE). Wiele z nich w ogóle nie jest przyjmowanych do rozpatrzenia, a istotna część jest rozpatrywana ustnie. 24 kwietnia 2012 r. Komisja Petycji PE będzie się zajmować niezwykle istotnym dla nas problemem – sytuacją mniejszości polskiej na Litwie i przestrzegania jej językowych praw (petycja nr 358/2011).

Polacy na Litwie

Pozostało 96% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?