Bohdan Wyżnikiewicz: Czy sezonowość odpowiada za spadek PKB

Można zrozumieć zaskoczenie bliskiego rządowi think tanku i irytację nieoczekiwanie słabymi wynikami makroekonomicznymi, warto jednak przyjrzeć się argumentom PIE stojącym za tezą, że dane GUS za I i II kwartał są wątpliwe.

Publikacja: 23.08.2023 03:00

Bohdan Wyżnikiewicz: Czy sezonowość odpowiada za spadek PKB

Foto: Adobe Stock

Dla wielu osób przyzwyczajonych do optymistycznych zapewnień rządu o dobrym stanie gospodarki zimnym prysznicem okazał się komunikat Głównego Urzędu Statystycznego pokazujący szybki szacunek zmiany PKB w drugim kwartale br. W skali roku PKB zmalał o 0,5 proc., a w stosunku do pierwszego kwartału aż o 3,7 proc. Drugi z tych wskaźników uplasował naszą gospodarkę na ostatnim miejscu w Unii Europejskiej.

Jak uniknąć sezonowości

Stosowanie dwóch różnych miar zmian PKB ma uzasadnienie w sezonowości rozwoju gospodarki, a ściślej w sezonowości produkcji wynikającej z czterech pór roku. Przykładowo, rolnicy zbierają swoje najważniejsze plony latem, a budowlańcy mniej pracują zimą.

Naturalnym i najprostszym sposobem unikania sezonowości jest porównywanie tych samych kwartałów w dwóch kolejnych latach. Dla uniknięcia wpływu inflacji na tempo wzrostu wartości dodanej stosuje się tu ceny stałe poprzedniego roku.

Bezpośrednie porównanie wartości PKB do poprzedniego kwartału byłoby w takim stopniu obciążone wpływem sezonowości, że nie miałoby żadnego sensu. Aby wyeliminować sezonowość, stosuje się metody ekonometryczne. Ponadto, obie porównywane wartości PKB przeliczane są na ceny stałe tzw. roku odniesienia, którym aktualnie jest 2015 r.

Wadą nie do uniknięcia takiej metody postępowania są pojawiające się sporadycznie zmiany niektórych poprzednio podanych kwartalnych temp wzrostu po dodaniu kolejnej obserwacji. Zmiany takie są najczęściej rzędu 0,1 pkt proc.

Rozwiązanie takie stosowane jest przez kraje Unii Europejskiej dla uzyskania porównywalności między nimi. Jestem zdania, że jest ono sztucznym podejściem, trudno zrozumiałym dla przeciętnego obserwatora czy komentatora zjawisk gospodarczych.

PIE wątpi w dane GUS

Na komunikat GUS-u błyskawicznie zareagował swoim komunikatem prasowym Polski Instytut Ekonomiczny podlegający premierowi (według deklaracji przy powoływaniu PIE). W komunikacie PIE cytowanym przez PAP czytamy, że „opublikowane przez GUS dane PKB za I i II kwartał 2023 r. są wątpliwe i nie odzwierciedlają w pełni rzeczywistości gospodarczej. Problem GUS-u z odsezonowaniem trwa od kilku kwartałów”.

Można łatwo zrozumieć zaskoczenie bliskiego rządowi think tanku i irytację nieoczekiwanie słabymi wynikami makroekonomicznymi, warto jednak przyjrzeć się argumentacji podanej w cytowanym komunikacie. PIE podaje w wątpliwość poprawność eliminacji sezonowości w sektorze zakwaterowania i gastronomii (stanowiących zaledwie 1,2 proc. PKB w 2022 r.) oraz w spożyciu publicznym, czyli spożyciu w sektorze instytucji rządowych i samorządowych.

O ile rozchwianie zjawiska sezonowości w zakwaterowaniu i gastronomii wynika z efektów administracyjnych ograniczeń w okresie pandemii, o tyle w przypadku spożycia publicznego trudno mówić o regularnej sezonowości. Jego wahania kwartalne bywają często funkcją sytuacji budżetu państwa.

Aby wzmocnić swoją argumentację o (rzekomych) niedoskonałościach szacowania tempa wzrostu PKB przez GUS, PIE przytacza rezultaty okresowej rewizji danych dla 2021 r. Zestawiony został szybki szacunek z szacunkiem po rewizji danych (5,9 proc. wobec 6,9 proc.). Rewizje danych o PKB są normalną praktyką stosowaną przez urzędy statystyczne wszystkich krajów.

Wynikać one mogą z wielu powodów, choćby zmian w metodologii szacunków odzwierciedlających ewolucję globalnej gospodarki, docieranie do nowych źródeł danych, korekt w bilansach przedsiębiorstw itd. W Stanach Zjednoczonych zdarzało się, że po informacji sygnalnej o PKB w kolejnym miesiącu pewne wielkości z dodatnich stawały się ujemnymi, co było przyjmowane ze zrozumieniem.

Kolejny argument PIE to spostrzeżenie, że „Polska ma największą w UE zmienność kwartalną PKB, co jest mało prawdopodobne”. Tak jest w rzeczywistości, w innych państwach różnice w tempie wzrostu PKB między kolejnymi kwartałami są mniejsze, ale w Irlandii i na Litwie pojawia się podobna sytuacja. W poprzednich latach, jeszcze przed kryzysem wywołanym pandemią, ogromne skoki tempa wzrostu wykazywały kraje nadbałtyckie.

Moim zamiarem nie jest ocena poprawności metody eliminacji sezonowości PKB do szacowania kwartalnych temp wzrostu PKB, lecz zastanowienie się, co może być przyczyną takiej sytuacji. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że w drugim kwartale 2023 r. PKB było niższe o 0,5 proc. w porównaniu z drugim kwartałem 2022. Rezultat taki był zgodny z prognozą think tanku IPAG ogłoszoną w początkach sierpnia. Decydujące czynniki to spadek spożycia indywidualnego oraz załamanie produkcji przemysłowej i zastój budowlanej.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że na podstawie szeregu czasowego z eliminacją sezonowości spadek PKB w drugim kwartale w skali roku wyniósł -1,3 proc. Zestawienie spadku PKB bez i z uwzględnieniem sezonowości w drugim kwartale pokazuje większy spadek w przypadku uwzględniania sezonowości. W pierwszym kwartale sytuacja była odwrotna, wskaźnik odsezonowany był korzystniejszy (wyniósł 0,0 proc.) niż nieuwzględniający sezonowości (-0,3 proc.).

Co „ciągnie” wzrost gospodarczy

Długookresowa obserwacja podawanej przez GUS skali wpływu (czyli wkładu) głównych czynników wzrostu gospodarczego pokazuje, że w większości przypadków jeden czynnik ma największy, na ogół decydujący, wpływ na wysokość tempa wzrostu gospodarczego. W czwartym kwartale 2022 r., przy wzroście PKB o 2,3 proc., to eksport netto „ciągnął” wzrost, z wkładem 1,7 proc.

W pozostałych kwartałach lokomotywą wzrostu było zwiększenie wartości zapasów. W 2021 r. popyt konsumpcyjny, eksport netto i zapasy miały na zmianę decydujący wkład we wzrost PKB. Inaczej mówiąc, czynniki decydujące o wzroście PKB przeważały nad czynnikami, których wkład we wzrost tempa wzrostu PKB był ujemny.

Wracając do spadku PKB w drugim kwartale bieżącego roku, należy przypuszczać, że żaden z czynników (składowych podziału PKB) nie okazał się liderem wzrostu. Zdecydowanie skurczył się popyt konsumencki, zapasy w przedsiębiorstwach przestały się zwiększać lub może nawet obniżyły się, przy nie najlepszej koniunkturze w Europie i na świecie eksport netto mógł być niewielki.

Szacowanie efektów eliminacji sezonowości w szeregach czasowych odnoszących się do kwartalnego PKB jest niewątpliwie problemem wymagającym dogłębnych analiz. Jest to również zadanie dla metodologów Eurostatu. Jestem jednak zdania, że bezproblemowe byłoby koncentrowanie uwagi na szacunkach eliminujących sezonowość, stosując porównywanie kwartałów w konwencji rok do roku.

Rachunki narodowe są bowiem niezwykle skomplikowaną materią wymagającą dużo czasu do opracowania i dotarcia do danych. Tymczasem szybkie szacunki PKB, czego wszyscy się domagają, dają sygnały wymagające dalszych uściśleń.

Autor jest prezesem Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych. W przeszłości był prezesem GUS i wiceprezesem Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.

Dla wielu osób przyzwyczajonych do optymistycznych zapewnień rządu o dobrym stanie gospodarki zimnym prysznicem okazał się komunikat Głównego Urzędu Statystycznego pokazujący szybki szacunek zmiany PKB w drugim kwartale br. W skali roku PKB zmalał o 0,5 proc., a w stosunku do pierwszego kwartału aż o 3,7 proc. Drugi z tych wskaźników uplasował naszą gospodarkę na ostatnim miejscu w Unii Europejskiej.

Jak uniknąć sezonowości

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację