Krystian Lada w belgijskim teatrze La Monnaie. Polski artysta rozlicza Europę

W Brukseli Karol Marks pod rękę z Leninem i Lechem Wałęsą prowadzą na barykady młodych buntowników śpiewających Verdiego. A dzieje się to w spektaklu, który stworzył w najważniejszym belgijskim teatrze La Monnaie Krystian Lada.

Publikacja: 26.03.2024 04:30

„Rewolucja” w reżyserii Krystiana Lady w La Monnaie

„Rewolucja” w reżyserii Krystiana Lady w La Monnaie

Foto: Adrian Stapf

Jeśli gdziekolwiek robić rewolucję, posiłkując się operą, to tylko w La Monnaie. To przecież z tego teatru prawie 200 lat temu na plac w Brukseli wyszła rozentuzjazmowana publiczność po spektaklu „Niemej z Portici” i była to iskra, która roznieciła ogień w Europie 1830 roku i doprowadziła też do powstania państwa belgijskiego.

Tym razem rewolucyjnego buntu na pewno nie będzie, ale spektakl, a właściwie niemal serial teatralny prezentowany w dwóch oddzielnych wieczorach, to ważna wypowiedź artystyczna dowodząca, że klasyczna opera może dotykać fundamentalnych spraw współczesnego świata. Pokazał to reżyser Krystian Lada, którego europejska kariera coraz dynamiczniej się rozwija.

Powrót do studenckiej rewolty 1968 roku

Jego inscenizacja, której poszczególne części zatytułował „Rewolucja” oraz „Nostalgia”, ma znaną z baroku formę operowego pasticcia. –  Polega ona na zestawianiu ze sobą arii, duetów czy scen zbiorowych, często szczególnie efektownych i lubianych przez publiczność – tłumaczy „Rz” – Połączone w nowej konfiguracji pozwalają opowiedzieć nową historię i raz jeszcze zainteresować widzów.

Historia w „Rewolucji” jest bardzo konkretna. Akcja toczy się w okresie buntów, które ogarnęły Europę w 1968 roku. Bohaterami jest piątka studentów, złączonych przyjaźnią i miłością, których losy jednak się komplikują. Laura chce zostać skrzypaczką, opowiadającą się za pokojowymi demonstracjami, ale w końcu to ona sięgnie po broń, wrażliwy Carlo aresztowany przez policję uwikła się z nią za cenę uwolnienia, Giuseppe sam założy mundur….

Bohaterami jest piątka studentów, złączonych przyjaźnią i miłością, których losy jednak się komplikują

W „Nostalgii” część z nich spotyka się po 40 latach. Z dawnych ideałów została jedynie barykada 1968 roku w formie rzeźby prezentowanej na wernisażu. Odżywają wspomnienia, wybuchają dawne pretensje i próby wzajemnych rozliczeń. Bohaterowie tamtych wydarzeń nie oglądają z rozczuleniem dzieła przypominającego im o młodzieńczych ideałach, stworzonego przez młodego Icilia pragnącego uprawiać sztukę polityczną.

Czy Verdi pisał muzykę rewolucyjną

W tym widowisku obok scen muzycznych są fragmenty archiwalnych filmów dokumentalnych precyzyjnie połączone z dialogami wypowiadanymi do kamery przez bohaterów. „Rewolucja” toczy się w bardzo dobrym tempie, z misternie poprowadzonymi i dynamicznymi scenami kończącymi każdy z trzech aktów, zgodnie z regułami XIX-wiecznej opery, którym pozostawał wierny młody Verdi.

„Nostalgia” rozgrywa się w ciągu prawie dwóch godzin bez przerwy i jest bardziej refleksyjna. Dominują nie tyle działania co przemyślenia i wynurzenia bohaterów, traktowane z ironicznym dystansem przez właścicielkę galerii sztuki Donatellę.

Czytaj więcej

Krystian Lada: Więcej nas łączy, niż dzieli

Najbardziej zdumiewa jednak nie sam temat, bo teatr polityczny nie jest czymś niezwykłym na operowej scenie, ale to, że wszyscy bohaterowie komunikują się między sobą i z widzami Verdiego. Z fragmentów kilkunastu jego wczesnych i z reguły mniej dziś znanych oper Krystian Lada stworzył nową partyturę, nie zmieniając nie tylko linii melodycznych, ale i w sposób gruntowny tekstów.

Bohaterowie wszystkich tych oper byli uwikłani w historię, w politykę, w walkę o władzę, co oczywiście odbijało się na ich życiu uczuciowym. Akceptując pewną umowność tekstów, która jest fundamentalną cechą sztuki operowej, spostrzeżemy, że sprawdzają się one w nowych kontekstach. Co więcej, pozostajemy wierni Verdiemu, który ubierając swoich bohaterów w kostium biblijny („Nabucco”), antyczny („Attilll”) czy średniowieczny („Makbet”), zawsze opowiadał o sprawach nurtujących współczesnych mu Włochów.

Co Europa pamięta z wydarzeń 1968 roku

Oglądając jednak to, co wykreował Krystian Lada, trudno nie zadać pytania, czym jest dla Europejczyka rok 1968. Zapewne jedynie odległą historią, a uczestnicy tamtych wydarzeń też nie chcą do nich wracać. Europa żyje dziś innymi sprawami i przywołane na moment filmowymi kadrami protesty żółtych kamizelek niewiele tu wnoszą. Taką „Rewolucję” i taką „Nostalgię” mógł właściwie stworzyć jedynie Polak, przedstawiciel narodu, który po 1968 roku przeżył w kolejnych dekadach kolejne wstrząsy, a dziś ciągle trwają w tym kraju  spory, rozliczenia i formułowane są oceny, które nas dzielą.

Widz siedzący w eleganckiej Sali La Monnaie przyjmuje jednak oba spektakle wręcz entuzjastycznie, dziękując zarówno za efekt teatralny i muzyczny, bo też Carlo Goldstein dyryguje z niezwykłą precyzją, wrażliwością oraz z temperamentem, który obce jest dyrygentom sięgającym po muzykę Verdiego w polskich teatrach. Poziom śpiewaków jest, co prawda, zróżnicowany, ale jak miło, że błyszczała na tym tle owacyjnie przyjęta młoda Polka o pięknym krystalicznym głosie sopranowym Gabriela Legun, obsadzona w obu częściach – w rolach Cristiny i jej córki Virginii.

Czytaj więcej

Syndrom Don Giovanniego niszczy ekosystem

W finale „Nostalgii” znakomity chór La Monnaie wykonał słynną pieśń „Va pensiero” z „Nabucca”. Można to potraktować jako gest dla operowej publiczności, by otrzymała to, co lubi. Ale może jest to dość przewrotna pointa Krystiana Lady, przecież tę pieśń śpiewa naród pozbawiony ojczyzny, o jakiej marzy. A jednak nie traci nadziei, że kiedyś to się stanie.

Jeśli gdziekolwiek robić rewolucję, posiłkując się operą, to tylko w La Monnaie. To przecież z tego teatru prawie 200 lat temu na plac w Brukseli wyszła rozentuzjazmowana publiczność po spektaklu „Niemej z Portici” i była to iskra, która roznieciła ogień w Europie 1830 roku i doprowadziła też do powstania państwa belgijskiego.

Tym razem rewolucyjnego buntu na pewno nie będzie, ale spektakl, a właściwie niemal serial teatralny prezentowany w dwóch oddzielnych wieczorach, to ważna wypowiedź artystyczna dowodząca, że klasyczna opera może dotykać fundamentalnych spraw współczesnego świata. Pokazał to reżyser Krystian Lada, którego europejska kariera coraz dynamiczniej się rozwija.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Muzyka klasyczna
XII Międzynarodowy Konkurs Wiolonczelowy im. Witolda Lutosławskiego
Muzyka klasyczna
Opera o molestowaniu chłopca przebojem Nowego Jorku
Muzyka klasyczna
W Weronie zaśpiewają Polacy i Anna Netrebko, bo Włosi ją uwielbiają
Muzyka klasyczna
Wielkanocny Festiwal Beethovenowski potrzebuje Pendereckiego
Muzyka klasyczna
„Chopin i jego Europa”. Festiwal jeszcze ciekawszy niż zwykle