Po co to niebywałe zadęcie Donalda Trumpa podczas zaprzysiężenia? Przecież 47. prezydent USA nie jest naiwny. Z pewnością wie, że odbudowa świetności Ameryki, nawet jeśli staje się celem, nie jest możliwa w cztery lata. Wyjaśnień może być kilka.
Joe Biden w czasie swojej czteroletniej prezydentury wielokrotnie podkreślał, że broni demokracji – zarówno tej światowej, przed zakusami dyktatorów pokroju Władimira Putina, jak i tej w USA, przed zagrożeniem, jakie w jego ocenie stanowi dla niej Donald Trump. Na koniec jednak postanowił zadać demokracji liberalnej silny cios w splot słoneczny.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas