Niezwykła misja sondy New Horizons
W poprzednich dwóch felietonach pisałem o sondach kosmicznych, które docierały do najdalszych planet Układu Słonecznego, a po ich zbadaniu odlatywały w przestrzeń międzygwiezdną. W tym felietonie będzie mowa o jeszcze jednej sondzie, ale tak wyjątkowej, że warto ją omówić w osobnym tekście.
Zdobywanie Kosmosu. Sondy, którym pozwolono odlecieć do gwiazd
Opisane w poprzednim felietonie powodzenie misji sondy Pioneer 10, która jako pierwsza opuściła Układ Słoneczny i odleciała w przestrzeń międzygwiezdną, sprawiło, że jej śladem wysłano następne automatyczne próbniki. O ich zadaniach i osiągniętych sukcesach opowiem w tym felietonie.
Per aspera ad astra!
Po okresie odkrywania wszystkich zakamarków naszej planety (bieguny, szczyty najwyższych gór, głębie oceanów) ludzie postanowili sięgnąć dalej. Chcieli wyrwać się z Ziemi, żeby sięgnąć Kosmosu! Pierwsze kroki w tym zakresie realizowano, wysyłając sondy bezzałogowe.
Jak nauczyliśmy maszyny mówić?
Tworzenie narzędzi do syntezy mowy opartych na mechanice było trudne i mało skuteczne. Przekonało się o tym wielu badaczy, m.in. Alexander Graham Bell, wynalazca telefonu. W dodatku stosowane urządzenia mechaniczne wytwarzały mowę kiepskiej jakości i trudno było nimi sterować. Przełom w tej dziedzinie przyniosła elektronika.
Jak powstawał kalendarz?
Wiele obiektów na świecie ubiega się o miano najstarszego kalendarza. Obecnie przyjmuje się, że najstarszy jest kamienny układ Wurdi Youang sprzed 11 tys. lat znajdujący się w Australii. Ale do tego miana aspirują także pewne zabytki w Szkocji, Bułgarii i Chorwacji. Nie ulega jednak wątpliwości: ludzie już w epoce kamiennej odczuwali potrzebę odmierzania czasu i tworzenia kalendarzy.