Donald Tusk zamierza podpisać 13 grudnia w Lizbonie nowy unijny traktat, podtrzymując wynegocjowane przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego zastrzeżenia do Karty praw podstawowych.
– Bez tego trudno byłoby o ratyfikację traktatu w Polsce – tłumaczył szef rządu, prosząc europejskich partnerów o zrozumienie. Nie wykluczył jednak przyjęcia Karty w przyszłości. – Jeśli zmienią się okoliczności i uda nam się wyjaśnić wątpliwości sceptyków wobec niektórych zapisów, to wrócimy do tematu – powiedział Tusk. Jego rozmówcy nie naciskali na szybką decyzję, bo wiedzą, że zdobycie dla traktatu poparcia dwóch trzecich posłów może być trudne.
– Naszym priorytetem jest traktat. A potem zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja – przekonywał „Rz” przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Pöttering. Szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso stwierdził, że rozumie, dlaczego „na razie” przyjęcie Karty jest niemożliwe.
Podczas czerwcowego szczytu UE w Brukseli Polska zastrzegła sobie prawo przyłączenia się do tzw. protokołu brytyjskiego.
Przewiduje on, że będąca częścią nowego traktatu Karta nie może tworzyć nowego prawa dla członków Unii. Taki zapis istnieje też w samej Karcie, ale polscy negocjatorzy uznali, że dokument może dać w przyszłości pole do zbyt swobodnej interpretacji. Prezydent mówił o ryzyku zmuszenia Polski do akceptowania małżeństw homoseksualnych, a była szefowa MSZ Anna Fotyga o otwarciu drogi do roszczeń ze strony wysiedlonych Niemców. – My też jesteśmy za Kartą. Ma wiele zapisów poprawnych, ale lękamy się tych, które można różnie interpretować – oznajmił wczoraj abp Tadeusz Gocłowski, metropolita gdański. Niedawno w sprawie Karty wypowiedział się episkopat. Biskupi mieli zastrzeżenia do zapisów dotyczących rozumienia małżeństwa, rodziny, prawa do życia, klonowania komórek oraz braku odniesienia do Boga w preambule. – Jeżeli te zapisy będą doprecyzowane, zastrzeżenia wyjaśnione, a ustawodawstwo krajowe będzie górowało nad ustawodawstwem europejskim w tych sprawach, nie będziemy widzieli przeszkód w przyjęciu Karty – wyjaśnia arcybiskup Gocłowski.