Źródła w Moskwie znające kulisy badania okoliczności katastrofy polskiego tupolewa pod Smoleńskiem ujawniły w rozmowie z PAP, że dyrektor protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusz Kazana był jedną z postronnych w kabinie pilotów Tu-154M osób, których głos zarejestrowała czarna skrzynka.
Według tych źródeł jego głos został w 100 procentach zidentyfikowany. Kazanę jako osobę, która kilkakrotnie wchodziła do kokpitu i rozmawiała z pilotami, wskazali eksperci z jednego z moskiewskich instytutów akademickich specjalizujących się w rozpoznawaniu głosów. Ich zdaniem z całą pewnością można stwierdzić, iż w odstępie kilkunastu minut wypowiedział on w kokpicie zdania: "No to mamy problem" (godz. 8.26.43 czasu polskiego), "Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić" (godz. 8.30.32) i "Wkurzy się, jeśli jeszcze..." (godz. 8.38.00).
Po publikacji stenogramów z czarnych skrzynek pojawiły się spekulacje, że Tu-154M w drodze do Smoleńska mógł pilotować gen. Andrzej Błasik, dowódca Sił Powietrznych. Eksperci badający okoliczności katastrofy polskiej maszyny wykluczyli tę możliwość. Świadczy o tym fakt, że w momencie katastrofy nie był przypięty do fotela – jak podały źródła agencyjne. Specjaliści przypuszczają, że albo stał, albo siedział na fotelu składanym.
Według portalu Lenta.ru "w najbliższym czasie rozmowy osób znajdujących się w kabinie samolotu prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego mogą być rozszyfrowane w całości". Takiej informacji udzieliło anonimowe źródło zbliżone do śledztwa w sprawie katastrofy. Ma to wynikać z zastosowania przez ekspertów nowoczesnych technologii.