– Ten największy obiekt znajduje się na końcu pierwszej dwudziestki ciał w Układzie Słonecznym (nie licząc klasycznych planet) – tłumaczy prof. Udalski. Jego średnica może sięgać nawet połowy średnicy Plutona, więcej niż średnica największej planety karłowatej z pasa asteroid – Ceres. Jest zatem świetnym kandydatem na kolejną planetę karłowatą – tłumaczy prof. Udalski.
Od dłuższego czasu astronomowie przypuszczali, że peryferia Układu Słonecznego mogą kryć wiele tajemnic. Podejrzewali, jak się okazało słusznie, że w odległości kilkadziesiąt razy większej, niż wynosi dystans Ziemi od Słońca, znajduje się pas drobnych obiektów, tzw. pas Kuipera – podobny do pasa asteroid leżącego pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza. Jednak na odkrycie pierwszego obiektu z tego rejonu trzeba było czekać aż do początku lat 90. XX wieku.
[srodtytul]Mozaikowa kamera[/srodtytul]
Na początku XXI wieku liczba odkrywanych obiektów zaczęła szybko rosnąć. Był to efekt przeglądów nieba prowadzonych z półkuli północnej, głównie USA. Większość tych obiektów to drobne ciała porównywalne z asteroidami. Krążą po orbitach zbliżonych do okręgu. Tak jak dwa mniejsze, odkryte przez polskich naukowców ciała, 2010 EL139 w odległości 37 razy większej niż odległość Ziemi od Słońca, 2010 FX86 w odległości 47 razy większej niż Ziemia od naszej gwiazdy. Szereg ciał krąży po mocno wydłużonych orbitach eliptycznych tak jak największe z odkrytych przez polskich naukowców. Tę kategorię nazwano obiektami dysku rozproszonego.
Niektóre z tych odległych obiektów dorównują rozmiarami Plutonowi, który do roku 2006 był uznawany za planetę. Tymczasem Eris odkryty w roku 2005 rozmiarami przewyższa Plutona. Doprowadziło to do zdegradowania Plutona do kategorii planet karłowatych, którą tworzy wraz z odkrytymi niedawno obiektami.
Odkrywanie tak odległych obiektów jest niezmiernie trudne. Świecą one bardzo słabo, odbijając światło dalekiego Słońca, występują rzadko i poruszają się wolno po swych orbitach. Poszukiwanie ich wymaga najnowocześniejszego sprzętu obserwacyjnego. Takim urządzeniem od niedawna dysponuje zespół OGLE, znany głównie jako polscy „łowcy planet”. W marcu w stacji obserwacyjnej Uniwersytetu Warszawskiego w Las Campanas w Chile zainstalowana została 32-detektorowa kamera mozaikowa skonstruowana przez polskich naukowców i wykonana przez polskie firmy. Na efekt pracy instrumentu nie trzeba było długo czekać. – Już po miesiącu odkryliśmy aż trzy nieznane dotąd obiekty – tłumaczy prof. Udalski. – Duży fragment nieba południowego nie był badany pod kątem poszukiwania tam karłowatych planet.