Tak, na to się zanosiło. W połowie września wyglądało na to, że na froncie nastąpi stabilizacja i wojna wygaśnie. Przecież na ziemiach wschodnich zaczęły normalnie działać szkoły i administracja. Niemcy osiągnęli wszystko, co chcieli, a nawet znacznie więcej. A ze względu na sytuację na Zachodzie nie byli już nas w stanie sami dobić. Kontynuowanie wojny z polską armią, która już została rozbita i nie stwarzała dla Rzeszy większego zagrożenia, byłoby zbyt ryzykowne. Trzeba było czym prędzej zabezpieczyć zachodnią granicę przed Francuzami.
[b]Z jakich terenów składałoby się państwo polskie po przegranej kampanii z samymi Niemcami?[/b]
Zakładam, że z całego województwa wileńskiego, nowogródzkiego, większej części województwa poleskiego (poza rejonem Brześcia), prawie całego województwa wołyńskiego, całego województwa tarnopolskiego, całego stanisławowskiego oraz części lwowskiego. A być może także z części lubelskiego.
[b]Czyli II Rzeczypospolitej ostateczny cios zadał Związek Sowiecki 17 września 1939 roku?[/b]
Tak, to państwo dobili Sowieci. Zajęli tereny, które wówczas nie interesowały Niemców. W tym momencie stało się już jasne, że Francuzi na Zachodzie nie ruszą. Zaatakowana z obu stron Polska przestała istnieć.
[b]Często przedstawia się obronę Warszawy jako akt najwyższego heroizmu, niemal symbol tej kampanii. Czy decyzja o obronie miasta pełnego cywilów, a co za tym idzie o narażaniu ich na śmierć, na pewno była słuszna?[/b]
18 września został internowany polski rząd. Nowego w tych warunkach powołać nie można było. A jak nie ma rządu, to nie ma państwa. Dlatego obrona stolicy przed Niemcami miała symboliczne znaczenie. Bo to, jak długo bronił się gen. Kleeberg, nikogo na Zachodzie nie obchodziło. Nikt tego nie zauważał.
[b]Ale czy dla zademonstrowania Anglii i Francji naszego oporu warto było poświęcać życie tysięcy cywilów i 10 proc. budynków, które zamieniły się w gruzy? Na czele z Zamkiem Królewskim? Dlaczego nie można było zrobić tak, jak w 1940 roku zrobili Francuzi, którzy ogłosili Paryż miastem otwartym?[/b]
Ta francuska decyzja była pusta. Bo i tak Paryża nie miał kto bronić. Armia francuska była rozbita i pokonana. Przecież dochodziło do sytuacji, w których poddawano się telefonicznie! Oficerowie francuscy dzwonili do Niemców i mówili, że jako dowódcy określonej jednostki zgłaszają kapitulację. Na co Niemcy odpowiadali: „Dobrze, przyjedziemy przyjąć kapitulację, ale musicie trochę poczekać, jesteśmy jeszcze 80 kilometrów od was”. Nie porównujmy Polaków do Francuzów.
[b]Czym dla Polski była kampania 1939 roku?[/b]
Trudno jest oddzielić samą kampanię od reszty II wojny światowej. To była jej integralna część. Kampania 1939 roku, w której Polska jako pierwsza stawiła czoło armii Trzeciej Rzeszy, miała jednak dwa podstawowe skutki. Po pierwsze wytworzyła sytuację polityczną, w której ostateczna klęska Niemiec była przesądzona. Do wojny weszły w końcu Anglia i Francja. Po drugie wytworzyła sytuację, w której Polska nie mogła zniknąć z mapy Europy. Tak jak nie zniknęła Serbia po zakończeniu I wojny światowej. Mocarstwa zachodnie nie mogły się zgodzić na to, by nie odtworzono Serbii, która jako pierwsza weszła do wojny.
[b]Ale przecież z Polską po II wojnie światowej było inaczej. Odzyskaliśmy niepodległość dopiero w 1989 roku. To, że wykrwawiliśmy się w wojnie jako pierwsi, nie miało w Jałcie najmniejszego znaczenia.[/b]
PRL mimo wszystko był tworem odrębnym. Nie zostaliśmy wcieleni do Związku Sowieckiego. Jest to pewna różnica. Przede wszystkim wrzesień 1939 r. nadał jednak ton oporowi Polaków w całej II wojnie światowej. Spowodował integrację wewnętrzną narodu. To dzięki tej kampanii ogół Polaków zaczął się utożsamiać z własnym państwem. Gdy wybuchła wojna we wrześniu 1939 r. jako dziewięcioletni chłopak spędzałem wakacje u rodziny na wsi. W pobliskim miasteczku odbywał się targ, przyjechali tam chłopi. Biegałem między nimi i słyszałem takie rozmowy: „No, mieli tę swoją Polskę, ale już nie mają. Skończyła się!”. Po kampanii wrześniowej, a już na pewno po 1945 roku, żaden Polak już by tak nie powiedział o swoim kraju.
[b]Weź udział w dyskusji na [link=http://blog.rp.pl/zychowicz/2009/08/28/jalta-ad-1939/" "target=_blank]blog.rp.pl/zychowicz[/link][/b]
[ramka]Niecenzuralna książka
Wznowiona właśnie przez Bellonę „Wojna polska” Leszka Moczulskiego to książka niemal legendarna. Kompleksowe opracowanie kampanii wrześniowej, które w 1972 roku zostało wydane w PRL dzięki niedopatrzeniu władz. Choć okrojona przez cenzurę – wycięto nieomal cały opis walk z Armią Czerwoną – książka i tak wywołała furię w sowieckiej ambasadzie. Do ataku na autora natychmiast przystąpił „Żołnierz Wolności” – potępiający Moczulskiego artykuł osobiście zatwierdził generał Jaruzelski – oraz inne komunistyczne gazety. Demaskowano „antyradzieckie fałszerstwo” i domagano się pociągnięcia autora do odpowiedzialności karnej. Nieliczne egzemplarze książki, które nie zostały natychmiast sprzedane, skonfiskowano i przeznaczono na przemiał. A na autora KC PZPR nałożyła dożywotni zakaz publikowania. Obecne wydanie „Wojny polskiej” to właściwie nowa książka. Moczulski wykorzystał ustalenia historyków i dokumenty, które ujrzały światło dzienne po upadku komunizmu. Szczególnie z zamkniętych w latach 60. i 70. sowieckich archiwów. [/ramka]