- Traktat nie jest martwy - przekonywał Barroso. - Wierzę, że odrzucenie Traktatu Lizbońskiego nie było głosowaniem przeciwko Unii Europejskiej - dodał.
Portugalczyk zastrzegł, że decyzję "co dalej" powinni podjąć przywódcy państw UE na przyszłotygodniowym szczycie w Brukseli.
Nie wszyscy unijni dygnitarze podzielają optymizm Barroso.
- Traktat z Lizbony jest praktycznie martwy, trudno mi sobie wyobrazić, by Irlandia zgodziła się na powtórne głosowanie - mówi brytyjski liberał Andrew Duff, który reprezentował Parlament Europejski podczas negocjacji zarówno eurokonstytucji, jak i Traktatu z Lizbony. - Renegocjacja jest niemożliwa, bo powody, dla których ludzie odrzucili traktat, to zatruty koktajl absurdalnych argumentów. To tragiczny wynik dla Irlandii, Unii Europejskiej oraz miejsca Europy w świecie - dodał.
Niemiecki chadek Elmar Brok zdecydowanie wezwał do kontynuowania procesu ratyfikacji Traktatu z Lizbony w innych krajach. - Irlandzkie "nie" jest nieszczęśliwe. Niemniej jednak musimy kontynuować ratyfikację. Winteresie wszystkich państw UE jest wejście w życie Traktatu z Lizbony - powiedział.
Zdaniem socjalistów w Parlamencie Europejskim odrzucenie traktatu przez Irlandczyków powinno skłonić liderów Unii Europejskiej do "debaty o tym, jakiej Unii Europejskiej chcemy". - Ratyfikacja powinna być kontynuowana w innych krajach. Ale fakt, że pracujący ludzie w Irlandii odrzucili traktat, pokazuje, że potrzebujemy UE bardziej socjalnej, Unii, która odpowiada na obawy dnia codziennego, jak rosnące ceny żywności czy paliwa - powiedział lider socjalistów Martin Schulz.