Los fabryki traktorów jest znowu niepewny, a inwestor strategiczny – pilnie poszukiwany. Walizki pakują właśnie ostatni przedstawiciele Ursus International Tractor, spółki powstałej w zeszłym roku z udziałem Uzel Corporation, tureckiego potentata w produkcji ciągników.
– Po Turkach, którzy we wrześniu zeszłego roku przejmowali 51 proc udziałów Ursusa od Bumaru, pozostaje tylko blaszana ściana dzieląca jedyną halę obecnej fabryki traktorów – nie kryje rozczarowania Andrzej Kierzkowski, szef zakładowej „Solidarności”. Ubolewa, że nikt w Ursusie, który robi traktory od 90 lat, nie zobaczył 75 milionów złotych, które Uzel, rodzinna korporacja zarejestrowana w Amsterdamie, miał włożyć w unowocześnienie polskiej fabryki.
Ursus International Tractor miał przejąć pracowników, halę montażową i dokumentację technologiczną dawnego Ursusa. Tymczasem nie wniósł nawet przewidzianego w umowie aportu. Na terenach dzierżawionych od Bumaru w ciągu dwóch lat Turcy mieli rozkręcić i unowocześnić produkcję. Poufny raport, do którego dotarła „Rz”, informuje, że menedżerowie UIT wyraźnie chcieli zniechęcić polskich poddostawców części i zastąpić je tańszymi, dostarczanymi z Turcji. Skomplikowało to system produkcji Ursusa.
Dziś fabryka, która w najlepszych czasach robiła 70 tysięcy ciągników rocznie, produkuje z trudem 100 traktorów miesięcznie i praktycznie nie sprzedaje ich do krajów Unii, bo licząc na pomoc turecką, nie przyspieszyła starań o certyfikaty związane z europejskimi normami emisji spalin czy hałasu. Hayati Kösoglu, prezes UIT, jeszcze dziesięć miesięcy temu zapowiadał, że najważniejszym celem spółki będzie odzyskanie krajowego odbiorcy. Polska miała być też przyczółkiem do unijnej ekspansji Uzel Corporation, choć spółka planowała eksport najwyżej trzeciej części ciągników z Ursusa.
Uzel był do niedawna jednym z największych na świecie producentów ciągników – sprzedawał ponad 21 tysięcy traktorów rocznie. Wiele z nich wywodzi się z tej samej co ursusy licencyjnej rodziny Massey Ferguson Perkins. Tureccy partnerzy deklarowali, że będą oferować w swojej sieci sprzedaży ciężkie ciągniki z Polski, bo sami ich nie robią. Plany pozostały na papierze. Wydaje się, że firma przeceniła swoje możliwości, poza tym pojawiły się sygnały, że Uzel przechodzi wewnętrzny kryzys.