Reklama
Rozwiń

Zapomniani żołnierze ŻZW

Przez ponad 60 lat bojowcy ŻOB nie podjęli dialogu z komabatantami Żydowskiego Związku Wojskowego. Nie ustalono jednej, prawdziwej wersji działań powstańczych

Aktualizacja: 18.04.2008 19:00 Publikacja: 18.04.2008 17:57

Dowódca "Wielkiej Akcji" Juergen Stroop po wkroczeniu na teren warszawskiego getta

Dowódca "Wielkiej Akcji" Juergen Stroop po wkroczeniu na teren warszawskiego getta

Foto: Żydowski Instytut Historyczny

W PRL utrwalano w świadomości co najmniej dwóch pokoleń Polaków, że dowódcą powstania w getcie był Mordechaj Anielewicz stojący na czele 700 bojowców z Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB). Stawiano im pomniki, ich imionami nazywano ulice, skwery, instytucje. Dopiero w ostatnich kilku latach zaczęto w Polsce przedstawiać nowe fakty, znane od dziesiątków lat w Izraelu, i to bardzo ostrożnie, by nie urazić kilku żyjących wśród nas bohaterów z ŻOB.

Raport Jürgena Stroopa, dowódcy SS i Policji na Dystrykt Warszawski, pisany od 20 kwietnia do 24 maja 1943 r., jest bezosobowym dokumentem eksterminacji mieszkańców getta i – jak pisał – żydowskich bandytów oraz polskich terrorystów. Z niemiecką skrupulatnością Stroop wylicza schwytanych i zastrzelonych Żydów, zlikwidowane bunkry, zdobytą broń, waluty, kosztowności. W raporcie nie pada ani jedno nazwisko, chociaż po największej bitwie stoczonej 27 kwietnia na placu Muranowskim przeciwko kompaniom Żydowskiego Związku Wojskowego i plutonowi Organizacji Wojskowej- Korpusu Bezpieczeństwa z AK wymienia, że ujęto 17 Polaków, w tym dwóch polskich policjantów, a także „jednego z założycieli i przywódców żydowsko-polskiej organizacji wojskowej”.

Stroop wszystkich bez wyjątku jeńców rozstrzeliwał, ale na pewno przedtem przesłuchiwał i wiedział, że przeciwko jego jednostkom walczą żołnierze ŻZW i bojowcy ŻOB. To widać z raportu. Pod datą 6 maja napisał: „dotychczas nie stwierdzono z całą pewnością, że tzw. kierownictwo partyjne Żydów (PPR) zostało ujęte lub zgładzone”. 8 maja informował o zlikwidowaniu „kierownictwa partyjnego”.

Dawid Wdowiński, w II RP prezes Polskiej Partii Syjonistycznej Organizacji Rewizjonistów, w wydanej w 1963 r. w Nowym Jorku książce „And we are not saved” (nieprzetłumaczonej na język polski) pisze, że w październiku i w listopadzie 1939 r. w Warszawie spotkała się grupa Żydów, oficerów polskich, reprezentujących prawicowe organizacje polityczne: Betar (Perec Laskier, Lowa Swerin, Paweł Frenkel, Merediks, Langleben i Rosenfeld), Hatzohar (m.in. Joel Białobrow, Dawid Wdowiński) oraz Rewizjonistów (Leib „Leon” Rodal i Meir Klingbeil). Oficerowie ci powołali Żydowski Związek Wojskowy. Na komendanta wojskowego wybrano Pawła Frenkla.

Kapitan WP Henryk Iwański, współpracujący z ŻZW z polecenia KG ZWZ, później AK, wymienia we wspomnieniach z listopada 1939 r. jeszcze por. Dawida Moryca Apfelbauma, z którym walczył w jednym pułku w obronie Warszawy, ppor. Henryka Lipszyca, pchor. Kałmana Mendelsona (po wojnie Madanowskiego) i mgr. prawa Białoskóra. Napisał: „W 1940 r. Mendelson zorganizował grupę 12 mężczyzn uzbrojonych w 4 pistolety. Przechowywali broń w piwnicach domu Karmelicka 5”.

W kwietniu 1942 r. ŻZW liczył już ok. 500 wyszkolonych żołnierzy w kilku kompaniach dowodzonych przez ok. 20 oficerów WP pochodzenia żydowskiego. Od połowy września 1942 r. do kwietnia 1943 r. trzy kompanie ŻZW były skoszarowane na terenie getta i uzbrojone m.in. w karabiny i pistolety maszynowe. Dowództwo mieściło się w domu przy ul Muranowskiej 7 – 9, skąd prowadził na stroną aryjską podziemny tunel.

Żydowska Organizacja Bojowa powstała w połowie 1942 r. z organizacji bojowych kierowanych przez komunistów i syjonistów. W porównaniu z ŻZW była słabo uzbrojona, głównie w pistolety, granaty, butelki zapalające i materiały wybuchowe.

6 kwietnia 1943 r. ŻZW otrzymał od AK informację o zaplanowanym na 19 kwietnia wysiedleniu Żydów z getta. Miał to być prezent dla Hitlera z okazji jego urodzin przypadających 20 kwietnia. Kpt. Apfelbaum przekazał wiadomość dowódcy ŻOB Anielewiczowi.

Obie organizacje podzieliły między siebie stanowiska obronne na terytorium getta. ŻOB miała obsadzić domy przy ul. Zamenhofa, Miłej, Gęsiej i Nalewkach, a 11 kompanii ŻZW – pl. Muranowski, ul. Muranowską i Nalewki od domu pod nr. 38, wzmacniając także pozycje zajęte przez słabo uzbrojone oddziały ŻOB. Paweł Frenkel uzgadniał te plany z Mordechajem Anielewiczem.

Muranowską obsadziły cztery kompanie ŻZW. Osobiste dowództwo nad obroną całej ulicy objął Frenkel. Kompania 5. pod dowództwem Dawida M. Apfelbauma zajęła stanowiska w domu przy Miłej 10. Kompania 6. dowodzona przez Heńka Federbusza obsadziła dom przy Zamenhofa. Kompania 7. z Janem Piką zajęła stanowiska wokół ulicy Miłej. Kompania 8. Leizara Staniewicza kontrolowała Nalewki, Gęsią i Franciszkańską, a 9. z Dawidem Berlińskim część Nalewek. Kompania 10. zajęła pozycje wokół Franciszkańskiej, a 11. z Romanem Winsztokiem przy Muranowskiej. Razem kompanie liczyły około 400 żołnierzy, w ich skład wchodziło od kilkunastu do 50 osób. W porównaniu z oddziałami ŻOB (podawana liczba 700 bojowców wydaje się zawyżona, Marek Edelman mówił Hannie Krall, autorce książki „Zdążyć przed Panem Bogiem”, że było ich 220) były one dobrze uzbrojone.

W połowie kwietnia dowództwo ŻOB odmówiło wojskowego podporządkowania się ŻZW. Dlaczego?

Abram Lewi (Ryszard Walewski), komunista, który w czasie powstania w getcie walczył u boku ŻZW, gdyż ŻOB nie przyjęła go do swoich szeregów, napisał w relacji przechowywanej w Instytucie Żabotyńskiego w Tel Awiwie, że ŻOB dążyła do wyłącznego panowania w getcie. I że z jego inicjatywy (nikt inny tego nie potwierdził) przed rozpoczęciem walk centralne getto zostało jednak podzielone na dwa okręgi wojskowe, jeden broniony przez ŻOB, a drugi, z placem Muranowskim, przez ŻZW.

Faktem jest, że ŻOB i ŻZW współdziałały ze sobą w walkach. Na przykład wraz z oddziałem pod dowództwem Marka Edelmana, broniącym szczotkarni, walczyła grupa ŻZW Chaima Łopaty. Marian Turski zapytał Marka Edelmana w wywiadzie dla tygodnika „Polityka” (nr 13/1993), czy po upływie pół wieku zmienił swój stosunek od ŻZW, którego nie wymienia w swoich wspomnieniach z walczącego getta. Edelman odpowiedział, że była grupa rewizjonistów, którzy chcieli przewodzić walce zbrojnej w getcie, ale mieli nikłe poparcie. Rewizjoniści szybko chcieli się przebić na aryjską stronę, nie mieli wpływu na przebieg powstania, na nastrój, na formowanie psychiki i oporu. O ich walkach przy ul. Muranowskiej wie tylko tyle, ile podał w raportach niemiecki generał Stroop.

Myślę, że 12 kwietnia w sztabie ŻZW przy Muranowskiej 7 odebrano drogą radiową (z zachowanej relacji Ringelbluma wynika, że był tam wysokiej jakości radioodbiornik) informacje niemieckie o odkryciu w lesie katyńskim masowych grobów polskich oficerów, wśród nich także narodowości żydowskiej. Usłyszano też o zwróceniu się rządu RP do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o przeprowadzenie dochodzenia i ustalenie sprawców mordu. To stało się pretekstem dla Stalina do zerwania 25 kwietnia stosunków dyplomatycznych z emigracyjnym rządem polskim. Ta informacja mogła spowodować rozłam między obiema żydowskimi organizacjami wojskowymi walczącymi w getcie.

ŻZW (prawicowy i centroprawicowy), jak należy sądzić, opowiedział się po stronie rządu polskiego, ŻOB (lewicowa, komunistyczna) zdecydowanie po stronie Moskwy. W obliczu nieuchronnej zagłady getta nie powinno to mieć większego znaczenia. A jednak. Po wojnie ocaleli ŻOB-owcy ogłosili swoją historię powstania w getcie bez udziału ŻZW.

Jak trudno odkłamać historię, świadczy wydana kilka lat temu książka „Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście” (Wydawnictwo Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, Warszawa 2001). Barbara Engelking i Jacek Leociak piszą w niej: „Wg relacji Władysława »Żarskiego« Zajdlera 27 kwietnia 18-osobowy oddział AK pod dowództwem Henryka Iwańskiego »Bystrego« i samego »Żarskiego« wspólnie z oddziałem ŻZW pod dowództwem Dawida Apfelbauma stoczył na terenie getta całodzienną walkę z Niemcami. Ta wspólna walka nie znajduje jednak potwierdzenia w innych źródłach, a wiadomo ponadto, że bojowcy ŻZW wcześniej opuścili getto”.

A przecież płk Iranek Osiecki, szef wywiadu Komendy Głównej AK, w książce „Kto ratuje jedno życie... Polacy i Żydzi 1939 – 1945”, wydanej w Londynie w 1968 r., pisze w szczegółach o bitwie 27 kwietnia na terenie getta. Razem z ŻZW walczył oddział Korpusu Bezpieczeństwa dowodzony przez mjr. Henryka Iwańskiego „Bystrego”, w którego skład wchodziła drużyna kpt. Władysława Zajdlera „Żarskiego” i sekcja Lejewskiego „Garbarza”. Oddział przedostał się przekopem na teren walk przy Muranowskiej i poniósł duże straty, polegli m.in. syn majora Roman i brat Wacław, a „Bystry” został ranny. Była to największa bitwa powstania, na pl. Muranowskim spalono niemiecki czołg, rozbito kompanię Łotyszy i zatrzymano Niemców przed domem przy Muranowskiej 7. Przekopem pod ulicą do domu przy Muranowskiej 6 przetransportowano około 30 rannych. Polegli lub zmarli z odniesionych ran prawie wszyscy dowódcy ŻZW – Apfelbaum, Rodal, Białoskóra, Berman, Akerman, Likiernik i inni. Przeżył ciężko ranny Mendelson. Poległo około dziesięciu żołnierzy OW-KB.

Dowództwo AK zachowało pełną obiektywność w stosunku do obu walczących żydowskich organizacji wojskowych, bez względu na ich poglądy i programy polityczne. Michał Klepfisz z ŻOB odznaczony został pośmiertnie przez naczelnego wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego Orderem Virtuti Militari V klasy, a kpt. Apfelbaum z ŻZW, również pośmiertnie, awansowany do stopnia majora WP.

Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku