W PRL utrwalano w świadomości co najmniej dwóch pokoleń Polaków, że dowódcą powstania w getcie był Mordechaj Anielewicz stojący na czele 700 bojowców z Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB). Stawiano im pomniki, ich imionami nazywano ulice, skwery, instytucje. Dopiero w ostatnich kilku latach zaczęto w Polsce przedstawiać nowe fakty, znane od dziesiątków lat w Izraelu, i to bardzo ostrożnie, by nie urazić kilku żyjących wśród nas bohaterów z ŻOB.
Raport Jürgena Stroopa, dowódcy SS i Policji na Dystrykt Warszawski, pisany od 20 kwietnia do 24 maja 1943 r., jest bezosobowym dokumentem eksterminacji mieszkańców getta i – jak pisał – żydowskich bandytów oraz polskich terrorystów. Z niemiecką skrupulatnością Stroop wylicza schwytanych i zastrzelonych Żydów, zlikwidowane bunkry, zdobytą broń, waluty, kosztowności. W raporcie nie pada ani jedno nazwisko, chociaż po największej bitwie stoczonej 27 kwietnia na placu Muranowskim przeciwko kompaniom Żydowskiego Związku Wojskowego i plutonowi Organizacji Wojskowej- Korpusu Bezpieczeństwa z AK wymienia, że ujęto 17 Polaków, w tym dwóch polskich policjantów, a także „jednego z założycieli i przywódców żydowsko-polskiej organizacji wojskowej”.
Stroop wszystkich bez wyjątku jeńców rozstrzeliwał, ale na pewno przedtem przesłuchiwał i wiedział, że przeciwko jego jednostkom walczą żołnierze ŻZW i bojowcy ŻOB. To widać z raportu. Pod datą 6 maja napisał: „dotychczas nie stwierdzono z całą pewnością, że tzw. kierownictwo partyjne Żydów (PPR) zostało ujęte lub zgładzone”. 8 maja informował o zlikwidowaniu „kierownictwa partyjnego”.
Dawid Wdowiński, w II RP prezes Polskiej Partii Syjonistycznej Organizacji Rewizjonistów, w wydanej w 1963 r. w Nowym Jorku książce „And we are not saved” (nieprzetłumaczonej na język polski) pisze, że w październiku i w listopadzie 1939 r. w Warszawie spotkała się grupa Żydów, oficerów polskich, reprezentujących prawicowe organizacje polityczne: Betar (Perec Laskier, Lowa Swerin, Paweł Frenkel, Merediks, Langleben i Rosenfeld), Hatzohar (m.in. Joel Białobrow, Dawid Wdowiński) oraz Rewizjonistów (Leib „Leon” Rodal i Meir Klingbeil). Oficerowie ci powołali Żydowski Związek Wojskowy. Na komendanta wojskowego wybrano Pawła Frenkla.
Kapitan WP Henryk Iwański, współpracujący z ŻZW z polecenia KG ZWZ, później AK, wymienia we wspomnieniach z listopada 1939 r. jeszcze por. Dawida Moryca Apfelbauma, z którym walczył w jednym pułku w obronie Warszawy, ppor. Henryka Lipszyca, pchor. Kałmana Mendelsona (po wojnie Madanowskiego) i mgr. prawa Białoskóra. Napisał: „W 1940 r. Mendelson zorganizował grupę 12 mężczyzn uzbrojonych w 4 pistolety. Przechowywali broń w piwnicach domu Karmelicka 5”.