Na portalu nk.pl inżynier Brunon K. wyznawał, że pirotechniką był zafascynowany od podstawówki. „Dla mnie to zawsze było hobby, a nie sposób na zarabianie pieniędzy. Oczywiście można by było robić bomby i sprzedawać terrorystom czy gangsterom, ale ja aż taki głupi nie jestem. Przynajmniej tak mi się wydaje ;-)" – pisał na nk.pl w 2008 r.
Według ABW na hobby się jednak nie kończyło, a K. przygotowywał zamach na budynek Sejmu. Miałoby do niego dojść podczas grudniowej debaty nad budżetem. – Był zafascynowany Andersem Breivikiem (latem 2011 r. zabił w dwóch zamachach w Norwegii 77 osób – red.), na forach w Internecie pisał coś, co moglibyśmy poskładać w manifest. Uważał, że może uniknąć błędów, takich jak Breivik oraz ludzie, którzy dokonali zamachu w Oklahoma City (w 1995 r. zginęło 168 osób – red.) – mówi „Rz" oficer ABW.
– Pod koniec 2011 roku uzyskaliśmy informacje, że mężczyzna prowadzi nieformalne wykłady dotyczące wykorzystywania materiałów wybuchowych – mówi płk Jan Bilkiewicz z ABW. Od tego momentu Agencja „monitorowała" K. Ustaliła, że jeździł za granicę, m.in. do Belgii. Zaopatrywał się tam w broń, amunicję i materiały wybuchowe. Miał też kamizelkę kuloodporną z wkładkami ceramicznymi i dwa hełmy kevlarowe.
Jak ustaliła „Rz", już w 1997 r. K. starał się o pozwolenie na broń, ale policja mu odmówiła. Z jakich powodów, nie wiadomo. – Nigdy więcej się o takie pozwolenie już nie starał – mówi nadkomisarz Katarzyna Cisło z krakowskiej policji.
Według ABW K. werbował współpracowników. Jeden miał być kierowcą samochodu wypełnionego materiałami wybuchowymi, który sforsuje szlaban przy Sejmie. Ładunek miałby zostać zdetonowany zdalnie.