– Nie będziemy mieć przyszłości, jeśli nie poradzimy sobie z następstwami paktu Ribbentrop-Mołotow. Utrzymywanie w jednych granicach Galicji i Donbasu czy Krymu możliwe jest tylko przy użyciu siły. Gdy ma się takie struktury, jak NKWD, KGB czy Partię Komunistyczną. Powinniśmy się pozbyć Galicji – mówił poseł.
Bołdyriew jest znany z podobnych wypowiedzi. Rok temu mówił, że „mając w granicach Galicję, która do 1939 roku należała do Polski, Ukraina będzie przebywać w permanentnym kryzysie i nigdy nie stanie się pełnowartościowym państwem".
Wcześniej, jako członek komisji kultury w ukraińskim parlamencie, proponował przesiedlenie na Syberię mieszkańców graniczącego z Polską obwodu wołyńskiego.
Wypowiedzi Bołdyriewa oburzyły opozycję. Deputowany partii Nasza Ukraina Andrij Parubij zagroził, że skieruje sprawę do Prokuratury Generalnej i Służby Bezpieczeństwa.
– Nawoływanie do separatyzmu jest na Ukrainie karane. Podobne oświadczenia noszą znamiona przestępstwa. Artykuł 110 kodeksu karnego określa to mianem zamachu na terytorialną integralność państwa. Jeśli takie apele wygłasza przedstawiciel władz, kara jest wyższa: do pięciu lat więzienia – mówił Parubij. Zaapelował już do Partii Regionów, by wykluczyła Bołdyriewa ze swoich szeregów i pozbawiła go mandatu. Apelują o to także inni opozycjoniści.