Rząd zamierza umożliwić altruistyczne dawstwo organów. Jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rzeczpospolita", w Ministerstwie Zdrowia zakończył już pracę specjalny zespół złożony z prawników, psychologów i lekarzy, który przygotował zmianę ustawy transplantacyjnej. Znowelizowane przepisy pozwolą na anonimowe oddanie organu niespokrewnionej osobie.
Procedury regulujące dawstwo altruistyczne mają także uniemożliwiać dawcom i biorcom handel organami. Wykluczą więc taką sytuację, że dwie niespokrewnione osoby umawiają się, iż jedna drugiej za odpłatą przekaże nerkę. Rejestr dawców anonimowych będzie prowadził Poltransplant – Krajowe Centrum Organizacyjno-Koordynujące ds. Przeszczepów. Teraz jednostka prowadzi np. rejestr dawców zmarłych.
Za zgodą sądu
Obecnie dawcą organu można zostać po śmierci. Jeśli ktoś chce za życia oddać nerkę drugiej osobie, to według ustawy transplantacyjnej może to zrobić na rzecz bliskiego krewnego w linii prostej, rodzeństwa czy małżonka. Oznacza to, że mąż ma prawo np. oddać nerkę żonie, a matka płat wątroby dziecku. Przepis zezwala na przekazanie narządu innej osobie, ale tylko gdy przemawiają za tym szczególne względy osobiste. Dotyczą dalszych krewnych czy konkubinatu. Zgodę musi wówczas wyrazić sąd rodzinny. A procedura sądowa jest długa.
Dawstwo altruistyczne, jakie np. od dawna działa w USA i w kilku krajach Europy Zachodniej, może być prawdziwą rewolucją w Polsce.
– Polega ono na tym, że dawca niespokrewniony z biorcą anonimowo i bezinteresownie oddaje swój narząd, np. nerkę, do przeszczepienia, nie otrzymując za to żadnych korzyści. Musi przejść odpowiednie testy psychiatryczno-psychologiczne, które pozwolą sprawdzić, czy jest poczytalny i działa w pełni świadomie, z wykluczeniem takich przesłanek jak np. przymus – tłumaczy Aneta Sieradzka, prawniczka specjalizująca się w prawie medycznym.