Z najnowszych informacji Ministerstwa Zdrowia wynika, że szpitale powiatowe mają 5,3 mld zł długu na koniec 2018 r. To aż o 600 mln zł więcej niż rok wcześniej. Szefowie tych placówek zamknęli już 30 oddziałów chirurgii ogólnej i zlikwidowali 674 łóżka na oddziałach chorób wewnętrznych.
Czytaj także: Prokuratorzy bronią szpitali przed windykacją
To nie tylko efekt nowych, surowych norm pielęgniarskich wymuszających zatrudnienie dodatkowego personelu, i rosnących kosztów utrzymania szpitali.
Bez operacji planowych
Żeby wywiązać się z dotychczasowych zobowiązań, a przynajmniej dodatkowo się nie zadłużać, placówki ograniczają zabiegi. Szczególnie pod koniec roku. Jak wynika z analiz Związku Miast Polskich (ZMP), w pierwszym półroczu ubiegłego roku na 226 szpitali, których podmiotem założycielskim jest gmina, powiat lub miasto na prawach powiatu, aż 175 przekroczyło bezpieczny próg 102 proc. ryczałtu. To znaczy, że leczyły więcej pacjentów, niż pozwalały na to pieniądze z NFZ. W drugim półroczu sytuacja się odwróciła. Na nadwykonania, za które nie wiadomo, czy Fundusz zwróci pieniądze, zdecydowało się tylko 85 placówek.
– Po raz pierwszy pod koniec roku liczba zobowiązań wymagalnych się nie zmniejszyła, a zwykle była o 20 proc. niższa. By nie wpadać w większe długi, placówki wstrzymały niektóre zabiegi planowe – mówi Marek Wójcik, ekspert ZMP i członek rady małopolskiego NFZ.