Przygotowywana nowelizacja ustawy – o ironio! – o promocji zatrudnienia wprowadzi ostrzejsze regulacje, które z pewnością zniechęcą cudzoziemców i chcących ich zatrudnić pracodawców.
Pracownicy ukraińscy są zbyt ważni dla naszej rozpędzonej gospodarki, by zamykać przed nimi drzwi. Kto zbierze polskie jabłka i truskawki? W rolnictwie i sadownictwie jedna trzecia pracowników pochodzi zza Sanu. Kto zastąpi na budowach w Polsce naszych budowlańców wznoszących dziś gmachy w zachodniej Europie?
Nasza gospodarka rozpędza się, zamówienia zalewają działy sprzedaży, a szefowie firm się skarżą, że nie mogą produkować więcej, bo brakuje rąk do pracy. W tej sytuacji utrzymanie jak najszerszego dostępu przybyszów ze Wschodu do naszego rynku pracy to sprawa kluczowa. Alternatywą jest ostre hamowanie niektórych sektorów albo praca Ukraińców na czarno, gdy UE spełni obietnice i zniesie dla nich wizy.
Dlatego mam prośbę do urzędników pracujących nad nowymi przepisami: nie spieszcie się, pracujcie wolniej. Jesteście przecież mistrzami Europy w blokowaniu różnych ważnych projektów. Do tej pory hamowaliście inicjatywy dobre dla gospodarki, teraz zróbcie to z projektem dla niej szkodliwym.