Rzeczpospolita: Dlaczego Rosja stała się elementem kampanii wyborczej w USA?
Walerij Garbuzow: Przyczyn jest kilka. Przede wszystkim dlatego, że kampania wyborcza w Stanach Zjednoczonych przypadła na okres, kiedy rosyjska polityka zagraniczna znacząco się uaktywniła. Nie bez znaczenia pozostaje kryzys naszych relacji. To w dużej mierze zasługa Trumpa, który wprowadził rosyjski temat do dyskusji. Ma odmienne zdanie i wypowiadając je, wywołał odpowiednie reakcje. Nie warto jednak przesadzać z tematem Rosji, ponieważ głównym tematem amerykańskich wyborów pozostaje Ameryka.
Niektórzy amerykańscy politycy twierdzą, że Rosja ingeruje w tę kampanię wyborczą i ma wpływ na opinię publiczną w USA?
Mówią o tym przeważnie przedstawiciele demokratów. Dużo jest spekulacji na ten temat, ale ciężko mi sobie wyobrazić jakiekolwiek działania Rosji, które mogłyby wpłynąć na wynik. Już mało kto pamięta, ale podczas wyborów, które wygrał Bill Clinton, oskarżano Chiny o ingerencję w wewnętrzne sprawy USA. Mówiło się, że Clinton został wybrany za chińskie pieniądze. Takich informacji nie można traktować do końca poważnie.
Ziarno prawdy w tym jest?