Aktualizacja: 16.10.2016 20:27 Publikacja: 16.10.2016 19:09
Marek A. Cichocki
Foto: archiwum prywatne
W amerykańskiej polityce religijne, purytańskie tradycje zawsze były silne. W Ameryce językiem religijnym przemawiają nawet adwokaci, więc cóż dopiero politycy, niezależnie od tego, czy są z lewicy czy z prawicy. Jednak w przypadku tej wypowiedzi chodzi o coś więcej. Tutaj chodzi o stan ducha, w jakim znalazła się polityka całego Zachodu.
W tradycji pierwszego pokolenia chrześcijan istniało mocne przekonanie, że polityka jest w istocie siłą powstrzymującą nadejście zła, chaosu. Według św. Pawła taki jest jej jedyny prawdziwy cel. Nasze współczesne rozumienie polityki bardzo się od tamtego różni. Demokratyczne społeczeństwa oczekują od polityków przede wszystkim, że coś zrobią, że wprowadzą jakieś zmiany, dzięki którym życie stanie się lepsze. W tym też tkwiła siła Zachodu jako cywilizacyjnego projektu – jego prometeizm.
Komisja ds. rosyjskich wpływów przedstawiła znane publicznie fakty, m.in. wycofanie się Polski z programu „Karkonosze” czy likwidację delegatur ABW w czasach PiS. O tym, że zyskała na tym Rosja, wiemy. Ale nowych dowodów nie poznaliśmy.
Eksperci od handlu wskazują, że coraz popularniejszy wśród konsumentów w Polsce staje się trend kupowania z odroczonymi płatnościami.
PSL i Polska 2050 do wyborów prezydenckich pójdą osobno. Do ludowców oko puszcza tak PiS, jak i Konfederacja. Co zrobi Władysław Kosiniak-Kamysz?
Myślę, że Sławomir Nitras wielu porwał pasją, a przynajmniej przekonał do swoich idei. Jesteśmy bogatym krajem i stać nas na igrzyska, wcale nie kosztem przeciętnego Polaka.
To nie Magdalena Biejat i cztery odchodzące z Razem parlamentarzystki osłabiają polską lewicę, tylko Adrian Zandberg i jego polityka: za, a nawet przeciw rządowi.
Mobilna Sieć T-Mobile w Polsce w 2024 roku została uznana za najlepszą pod względem prędkości i niezawodności przez międzynarodową firmę Ookla.
Zaprezentowane przez komisję powołaną przez Władysława Kosiniaka-Kamysza dokumenty są porażające. W innym kraju w zasadzie dożywotnio eliminowałyby z polityki.
Amerykańskie indeksy giełdowe zwykle rosną w okresie od dnia głosowania do końca roku. Pierwsze sesje powyborcze często są spadkowe, ale w 2016 r. i 2020 r. były wzrostowe.
Amerykanie 5 listopada wybierają 47 prezydenta Stanów Zjednoczonych. O urząd walczą obecna wiceprezydent USA, kandydatka Partii Demokratycznej Kamala Harris oraz były prezydent, kandydat Partii Republikańskiej Donald Trump. Prawdopodobnie o wyniku wyborów zdecyduje siedem tzw. wahających się stanów (ang. swing states).
Kto wygra wyścig o Biały Dom? Już wkrótce okaże się, czy będzie to Kamala Harris czy Donald Trump. Głosowanie w Stanach Zjednoczonych kończy się późnym wieczorem 5 listopada, czyli nad ranem czasu polskiego. Nie oznacza to jednak, że tuż po zamknięciu lokali wyborczych poznamy nazwisko nowego prezydenta USA. Kiedy dowiemy się, jakiego wyboru dokonali Amerykanie?
Amerykańscy wyborcy głosują na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Zmiana nastąpi także na stanowisku wiceprezydenta. Rolę tę, w zależności od wyników głosowania, obejmie Tim Walz lub J.D. Vance. Jakie obowiązki spoczywają na wiceprezydencie USA?
Czy w starciu Trump-Harris, powtórzy się scenariusz sprzed ponad dwóch dekad, kiedy o tym kto zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych miał zdecydować Sąd Najwyższy.
Dlaczego Amerykanie mogą głosować bez dokumentu tożsamości i co zrobił sąd, kiedy chciano tego zakazać? Gościem Tomasza Pietrygi w magazynie prawnym „Rzeczpospolitej” był prof. Michał Urbańczyk, prawnik, amerykanista z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.
- Artykuł 29, ustęp drugi Ustawy o partiach politycznych stwierdza wyraźnie, że partiom wypłaca się w ratach subwencję cztery razy do roku. Taka rata powinna być nam zgodnie z prawem wypłacona - mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Dodał, że "nie ma prawomocnych decyzji, które mogłyby podważyć tę zasadę", a mimo to "minister finansów podjął najwyraźniej decyzję, że pieniądze nie zostaną wypłacone".
Nigel Farage, lider partii Reform UK, wezwał Donalda Trumpa do zaakceptowania wyniku wyborów, jeśli przegra w starciu z Kamalą Harris. Jeden z najbliższych sojuszników Trumpa w Wielkiej Brytanii, stwierdził, że tym razem powinien on nie podważać rezultatu wyborów, jak miało to miejsce w 2020 roku.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas