Prezydent Putin kilkakrotnie zastrzegał się, że w Syrii będzie walczyć tylko rosyjskie lotnictwo. Nikt obecnie nie wie, jak wielkie wsparcie Moskwa wysłała prezydentowi Asadowi. Ale większość podobno stanowią najemnicy.
Największą grupę wysłała tam firma CzWK Wagner. Według rosyjskich dziennikarzy w jej oddziałach służy około tysiąca ludzi. Ale mimo że są to żołnierze najemni, przed wyjazdem ćwiczą na poligonie koło Krasnodaru (na południu Rosji) należącym do brygady GRU (oddziału podporządkowanego rosyjskiemu wywiadowi wojskowemu).
Nie wiadomo, kto obecnie wynajął firmę: Moskwa czy Damaszek. Brała ona już udział w walkach w Syrii w 2013 roku oraz w wojnie na Ukrainie, w okolicach Ługańska. Wtedy jej żołnierze zarabiali dziesięć razy więcej od rosyjskich żołnierzy, których wysyłało tam dowództwo armii.
Jak nieoficjalnie informowano w Moskwie, CzWK Wagner miała być rosyjską odpowiedzią na amerykańską Blackwater, której dwuznaczna sława pochodzi z czasów wojny w Iraku.
Komsomolcy
Jednak coraz częściej pojawiają się informacje, że w Syrii walczą już nie grupy specjalne czy oddziały najemników, ale zwykła piechota. Ma ona zastępować na froncie oddziały syryjskiej armii rządowej, które nie chcą już walczyć. Oficjalnie jednak Rosja wysłała do Syrii jedynie batalion żołnierzy do osłony swojej bazy lotniczej.