W piątek 7 kwietnia Sejm uchwalił zmiany do ustawy o ochronie przyrody. Mają zapobiec dzikiej wycince, która rozszalała się po 1 stycznia, czyli po zniesieniu zezwoleń dla prywatnych działek. Wejdą w życie prawdopodobnie na przełomie maja i czerwca.
Nowe zasady wycinki będzie trudno stosować – ostrzegają samorządy i eksperci.
Osoba, która planuje wyciąć drzewo na prywatnej posesji, będzie musiała wnieść zgłoszenie do urzędu gminy (miasta). Urzędnicy na jej działce przeprowadzą oględziny drzew przeznaczonych do wycinki i przez 14 dni od daty oględzin będą mieli czas na wniesienie sprzeciwu blokującego wycinkę. Jeżeli tego nie zrobią, drzewo będzie można ściąć.
Za mało czasu
– 14 dni to zbyt mało w dużym mieście, gdzie wycinek w ciągu roku jest kilka tysięcy – mówi Ewa Olszowska-Dej z Urzędu Miasta w Krakowie. Podobnie uważa wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski. Według niego czas na sprzeciw powinien wynieść co najmniej 21 dni, czyli tyle, ile dla robót budowlanych prowadzonych na zgłoszenie.
– Będziemy walczyć w Senacie o wydłużenie tego terminu. W przeciwnym razie w wielu wypadkach urzędnicy pod presją czasu będą udzielać milczących zgód, choć nie powinni.