Tak, ale na późniejszym etapie. Gdy są już postawione zarzuty, najczęściej także areszt, można wystąpić do sądu i obrońca jest przyznany. Tu chodzi o inną fazę – tę pierwszą, gdy dokonywane są już czynności z udziałem osób zatrzymanych i odpytuje się je z okoliczności różnych czynów. Na tym etapie prawo do obrońcy w praktyce nie działa. Powinien zatem istnieć system państwowy, zapewniający obrońcę każdej osobie, która zostanie zatrzymana. I żeby taki obrońca miał do niej dostęp w ciągu, powiedzmy, godziny od zatrzymania. Gdyby natomiast taka osoba nie życzyła sobie adwokata, musiałaby złożyć stosowne oświadczenie na piśmie. Czyli potrzebna jest grupa adwokatów, którzy byliby stale pod telefonem i przyjeżdżali w razie potrzeby. Każda okręgowa rada adwokacka jest w stanie taki system stworzyć. A dopóki systemu nie ma, zdarza się, że np. zbieracza złomu (mieliśmy kiedyś taką sprawę) policjanci zmuszają do przyznania się do różnych rzeczy, także tych niepopełnionych. Czyli dopuszczają się czynności, których by nie było, gdyby przesłuchaniu towarzyszył obrońca.
Przy okazji systemu bezpłatnej pomocy prawnej pojawiły się głosy, że gdy punkty te są zlokalizowane koło urzędów, osoby będące w sporze z urzędem boją się do nich pójść. Czy z dyżurami na komisariatach nie byłoby tak samo?
Nie jest moją rolą wymyślić, jak to zorganizować. Równie dobrze można wyobrazić sobie system dyżurów telefonicznych. Poza tym mam nadzieję, że każdy adwokat wie, co przysięgał oraz jaka jest jego rola w postępowaniu. I że nie będzie przypadków zblatowania z policją. Tym bardziej że powinno mu zależeć, by skutecznie wykonywać swoją pracę i dbać o markę. Ponadto samorządy adwokackie i radcowskie mają swoje kodeksy etyczne oraz sądy dyscyplinarne.
Czy konieczne jest tu działanie państwa? Może właśnie samorządy adwokatów i radców dałyby radę stworzyć taki system?
Niestety rola państwa wydaje się niezbędna. Taka pomoc, świadczona na dużą skalę osobom, których nie stać na obrońcę, musi być odpowiednio opłacona. Nie ma powodu, by adwokat czy radca prawny pełnił dyżury za darmo. Dlatego na pewno konieczne jest zapewnienie finansowania całego systemu. Musimy też pamiętać, że to zmieni sposób funkcjonowania komisariatów i codziennej pracy policji. Wymaga to istotnych uzgodnień, jak ten obrońca ma być informowany o zatrzymanych, jak powinien wykonywać swoje czynności itp. Dlatego na zasadzie pro bono nie da rady tego zrobić. Uważam, że w każdej sytuacji należy dążyć do zapewnienia „równości praktycznej", jeśli chodzi o gwarantowane prawa. Czy dana osoba będzie zatrzymana w Starachowicach, Nowogardzie czy Warszawie, powinna mieć podobny zestaw gwarancji procesowych i realnych możliwości, jeśli chodzi o prawo do tłumacza, obrońcy czy lekarza.
A czy takie systemy dyżurów są w innych krajach?