Prawnicy alarmują: propozycje Ministerstwa Sprawiedliwości zamiast przyspieszyć procesy gospodarcze, mogą spowodować, że wiele osób zrezygnuje z dochodzenia sprawiedliwości. Chodzi o przywrócenie odrębnego postępowania gospodarczego. Sam pomysł jest dobry. Błędem jednak – zdaniem prawników – jest uznanie wszystkich umów o roboty budowlane za sprawy gospodarcze. Spowoduje to, że wszystkie takie umowy w razie sporu trafią na wokandy sądów gospodarczych. I to nie tylko o duże deweloperskie inwestycje, ale również budowy czy większe remonty przeprowadzane przez konsumenta.
Ten sam wydział
– Sprawami gospodarczymi są sprawy z umów o roboty budowlane oraz ze związanych z procesem budowlanym umów służących ich wykonaniu – takie brzmienie MS proponuje nadać art. 10b prawa o ustroju sądów powszechnych.
– Pomysł, by osoba fizyczna, która stawia sobie dom, miała dowodzić swoich racji przed sądem gospodarczym w sporze z budowlańcami, jest, krótko mówiąc, dramatyczny. To postępowanie skrajne rygorystyczne. W zaproponowanej formie nie powinno dotyczyć nawet przedsiębiorców, a co dopiero osób fizycznych, konsumentów – mówi adwokat dr Magdalena Matusiak-Frącczak. Jak wyjaśnia prawniczka, w projekcie sygnowanym przez resort sprawiedliwości rygory zgłaszania wniosków dowodowych zostały posunięte do granic możliwości.
– Świadczy o tym chociażby nakaz powoływania w pierwszym piśmie procesowym wszystkich twierdzeń i dowodów czy zakreślony na siedem dni termin na odpowiedź na pozew. Jeśli do tego dodać umowę dowodową, na mocy której strony kontaktu będę mogły umówić się, że w razie sporu rezygnują z powoływania opinii biegłych, to sytuacja mikroinwestora rysuje się nieciekawie – zaznacza mec. Matusiak-Frącczak.
W swych opiniach nie jest odosobniona. Na niebezpieczeństwa nowych rozwiązań zwraca uwagę również adwokat Maciej Górski: