W zeszłym roku po raz pierwszy w historii spadła liczba urzędników mianowanych. Tak wynika ze sprawozdania szefa służby cywilnej. Urzędnicy mianowani to osoby o najwyższych kompetencjach, które skończyły Krajową Szkołę Administracji Publicznej albo zdały trudny egzamin. Teoretycznie są nieusuwalni, a dzięki temu – apolityczni.
– Taka sytuacja to po części pokłosie nowelizacji ustawy o służbie cywilnej z grudnia 2015 r. Zlikwidowała konkurencyjny nabór na stanowiska kierownicze. Umożliwiła też usunięcie z wyższych stanowisk osób, które wcześniej je piastowały – mówi prof. Hubert Izdebski z Uniwersytetu SWPS.
Kierownicy bez mianowań
Drastyczny spadek urzędników mianowanych nastąpił właśnie na stanowiskach kierowniczych. Ubyło z nich aż 123 urzędników, czyli blisko 20 proc. wszystkich mianowanych na tych stanowiskach. Na podstawie nowelizacji ustawy o służbie cywilnej urzędnicy mianowani nie mogli zostać zwolnieni, ale jedynie zdegradowani. Dopiero potem sami mogli zrezygnować z pracy.
Szef służby cywilnej przyczyny spadku liczby urzędników mianowanych upatruje w niskim limicie mianowań. Od kilku lat jest na poziomie 200. Ale w zeszłym roku nawet tak skromny limit nie został wyczerpany. Mianowano łącznie 154 osoby, w tym 34 absolwentów KSAP.
– Skoro limit był zbyt niski, to tym bardziej powinien zostać wyczerpany. Status urzędnika mianowanego obniża się – uważa prof. Hubert Izdebski.