Obowiązki niektórych przejmą podsekretarze stanu. Dotyczy to np. pełnomocnika ds. negocjacji w ramach WTO oraz pełnomocnika ds. bezpieczeństwa w szkołach.
Z kolei funkcja pełnomocnika ds. deregulacji gospodarczych została zlikwidowana. Podobny los spotka pełnomocnika ds. opracowania projektu ustawy o zdrowiu publicznym oraz pełnomocnika ds. informacji i edukacji finansowej. Rząd zdecydował też o likwidacji stanowiska pełnomocnika ds. polskiej energetyki. Może to oznaczać porządkowanie stanu faktycznego, bo fotel pełnomocnika rządu odpowiedzialnego za wdrażanie programu atomowego jest pusty od dwóch lat. Obecne władze dają do zrozumienia, że atom nie jest ich priorytetem.
Niestety, mimo zamiaru likwidacji ośmiu pełnomocników będzie ich nadal 22, czyli tylu, ilu było za czasów Ewy Kopacz. A to za jej rządów zapanowała moda na powoływanie pełnomocników, których za rządów Donalda Tuska było 18. Ówczesna opozycja, ale też eksperci zarzucali jej, że nadużywa formuły pełnomocnika i wykorzystuje ją do nagradzania zaufanych polityków.
Teraz jest 30 pełnomocników, bo premier Beata Szydło powołała już ośmiu nowych.
W 2013 r. koszty biura pełnomocnika ds. równego traktowania – pensje dla 17 pracowników oraz opłaty za wyjazdy zagraniczne – wyniosły 1,5 mln zł. Utrzymanie pełnomocnika ds. dialogu międzynarodowego to 1,2 mln zł.