Reklama
Rozwiń

Frontex ma dość życia na walizkach

Z powodu zaniechań PO Polskę może opuścić unijna agencja ochrony granic. Nowy rząd chce temu zapobiec.

Aktualizacja: 21.12.2015 04:50 Publikacja: 20.12.2015 20:10

Siedziba Frontexu mieści się w Warszawie w kompleksie biurowym Warsaw Spire, jednym z najnowocześnie

Siedziba Frontexu mieści się w Warszawie w kompleksie biurowym Warsaw Spire, jednym z najnowocześniejszych w Europie

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

To jedyny taki przykład w zjednoczonej Europie. Choć od dziesięciu lat swoją siedzibę w Polsce ma druga najważniejsza agencja w Unii, wciąż polskie władze nie zawarły z nią umowy o zasadach działania. We wszystkich innych krajach Wspólnoty takie porozumienia są od razu uzgadniane, bo każdemu zależy na utrzymaniu na swoim terytorium unijnych instytucji: to prestiż, ale także źródło znaczących dochodów.

W 2006 r., jeszcze za rządów PiS, podpisano co prawda w tej sprawie tymczasowe memorandum, ale wygasło ono już po roku, gdy władze przejęła koalicja PO–PSL. I nigdy nie zostało wznowione.

Po ośmiu latach zaniechań i zwodzenia ze strony polskich władz sprawa stanęła na ostrzu noża. Źródła w Brukseli przyznają, że kraje południa Europy, a w szczególności dotknięte falą uchodźców Grecja i Włochy, starają się „odbić" siedzibę Frontexu. Byłoby to możliwe przy okazji przekształcenia tej instytucji w dyrekcję nowej Europejskiej Straży Granicznej i Przybrzeżnej. Decyzja w sprawie siedziby nowej instytucji będzie podjęta w drodze głosowania przez Radę UE kwalifikowaną większością głosów. Jeśli więc status Frontexu w ciągu nadchodzących miesięcy nie zostanie wreszcie ustalony, inne kraje Unii mogą zyskać powód do odebrania Polsce agencji, a nasz kraj nie będzie mógł takiej decyzji samodzielnie zablokować.

– To jest dobra okazja, aby się przyjrzeć, dlaczego przez osiem lat ekipa PO nie była w stanie dopiąć tej umowy. Obawiam się, że tu chodziło o zwykłą niekompetencję administracji, lenistwo urzędników. Stan tymczasowy nie może trwać tyle lat – mówi „Rz" minister ds. europejskich Konrad Szymański. – Nie widzę żadnego powodu, dla którego Frontex miałby zostać przeniesiony do innego kraju. Umieszczono go w Polsce, aby zapewnić równomierne rozłożenie geograficzne europejskich instytucji, i ta równowaga powinna zostać utrzymana.

Rz: Polskie władze nie zawarły umowy o zasadach działania Frontexu. Z czego to wynika?

Fabrice Leggeri, dyrektor Frontexu: Ta sprawa ciągnie się już od wielu lat. W 2006 r. moi poprzednicy zawarli tymczasowe memorandum o funkcjonowaniu agencji, ale tylko na rok. Od tego czasu nie udało się podpisać w tej sprawie stałej umowy. Ja sam stanąłem na czele Frontexu w styczniu tego roku, a w maju zdołaliśmy po raz pierwszy podjąć rozmowy z przedstawicielami wszystkich zainteresowanych resortów: MSZ, MSW, edukacji, finansów. Już po wyborach odwiedził nas nowy szef dyplomacji Witold Waszczykowski i zasygnalizowałem mu brak porozumienia.

Dlaczego taka umowa jest potrzebna?

Ona reguluje trzy wielkie problemy. Po pierwsze, koszty siedziby. Dziś sami płacimy za wynajem biur. Ale to unikalna sytuacja w Unii – np. Holendrzy w 90 proc. zapłacili za budowę centrali Europolu, to była część ich wieloletniej strategii przyciągania międzynarodowych instytucji związanych z wymiarem sprawiedliwości i policją. Budynek dla unijnych instytucji przekazała nawet mała Estonia. Inne kraje przynajmniej w części opłacają czynsz za wynajem powierzchni biurowych.

Rozważa więc pan przeniesienie siedziby Frontexu do Holandii?

Niczego nie rozważam, ale jeśli nadal nie będziemy mogli funkcjonować w oparciu o ostateczny status, nie wykluczam, że Holandia czy jakiś inny kraj złoży propozycję przyjęcia naszej agencji.

Co jeszcze powinien regulować status Frontexu?

Problem edukacji dla dzieci naszych funkcjonariuszy. Wielu z nich właśnie z tego powodu nie chce tu przyjeżdżać. Bo przecież to są pracownicy, którzy tu przyjeżdżają na dwa, trzy czy cztery lata – ale nie na całe życie. Dlatego chcą, aby ich dzieci uczyły się w zrozumiałym dla siebie języku, takim, który pozwoli im na dalszą edukację po wyjeździe z Polski. Zwykle w tym celu powoływana jest szkoła europejska. To zadanie może też przejąć któraś z istniejących w Warszawie szkół – skontaktowałem się już w tym celu ze szkołami francuską, brytyjską i niemiecką, ale do tego potrzebne jest odpowiednie zarządzenie polskiego MEN. Co prawda dziś nasi pracownicy otrzymują od polskich władz częściowy zwrot kosztów edukacji swoich dzieci w tych szkołach, ale to wszystko na podstawie wspomnianego moratorium z 2006 r., które w każdej chwili może zostać odwołane. Obawiamy się tego, tym bardziej że Frontex się rozrasta: tylko w tym roku zatrudniliśmy 76 dodatkowych pracowników, w 2016 r. będzie nas zdecydowanie powyżej 400 osób.

Jaki jest trzeci obszar, który ma regulować umowa?

Chodzi o immunitet w sprawach karnych, gdy nasi pracownicy wykonują obowiązki służbowe. Porozumienie w tej sprawie zostało przez ówczesne Wspólnoty Europejskie zawarte już 50 lat temu, w 1965 r., i teoretycznie powinno być stosowane także w Polsce wobec Frontexu. Ale czy tak rzeczywiście będą robili polscy sędziowie, nie wiem. I wolałbym nie sprawdzać. A to może doprowadzić do sytuacji, w której moi pracownicy będą szantażowani przez kogoś, kogo interesy mogą naruszyć, wykonując swoje obowiązki. Z powodu tych wszystkich problemów jest już pewna grupa państw, które się coraz bardziej niecierpliwią. To niedobra sytuacja.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1034
Świat
Rabin Stambler: Polska to wielka pozytywna niespodzianka. Lubię mówić po polsku
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1032
Świat
Olaf Scholz „warknął” na Andrzeja Dudę. Arkadiusz Mularczyk: „To przez reparacje”
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1031
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku