Theresa May wydaje się obecnie ulubioną ofiarą politycznych ataków po obu stronach kanału La Manche. Jej przeciwnicy w Partii Konserwatywnej nie ustają w wysiłkach, żeby osłabić jej pozycję.
Ale i w Brukseli ma swoich wrogów. Niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung" („FAZ") opublikował nieoficjalne komentarze Jeana-Claude'a Junckera po jego kolacji z May w ubiegłym tygodniu. Luksemburczyk miał mówić, że „błagała o pomoc", była „udręczona i przygnębiona" i miała „sińce pod oczami".
Znacznie ciekawsze niż rozważania, czy tak rzeczywiście było, jest to, kto i w jakim celu przekazał te informacje poważnemu niemieckiemu dziennikowi. Podejrzenia kierują się w stronę Martina Selmayra, szefa gabinetu przewodniczącego Komisji Europejskiej, znanego ze swojej wszechwładzy i dobrych kontaktów z „FAZ".
Już raz kilka miesięcy temu podobna kolacja Junckera z May stała się przedmiotem szczegółowych przecieków w tym niemieckim dzienniku. Rzecznik prasowy KE oczywiście zaprzecza. Przekonuje, że Juncker nigdy by nie użył takich sformułowań i że nie jest jego zamiarem szkodzenie Wielkiej Brytanii.
Ale faktem jest, że May prosiła w Brukseli o pomoc. Potwierdzają to świadectwa ze spotkania Rady Europejskiej, czyli przywódców 28 państw UE. Miała przekonywać, że potrzebuje jakiegoś gestu ze strony UE, bo inaczej nie będzie w stanie obronić umowy przed opinią publiczną i zwolennikami twardego brexitu we własnej partii.